Rada Bezpieczeństwa jednogłośnie przyjęła w nocy rezolucję wzywającą do zabezpieczenia i usunięcia syryjskiego arsenału chemicznego. - Dziś społeczność międzynarodowa sprostała zadaniu - powiedział tuż po głosowaniu w Nowym Jorku sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.
Sekretarz stanu USA John Kerry komentował, iż rezolucja pokazuje, że dyplomacja jest wystarczająco silna, by "rozbroić najgorszą z broni wojennych". Ostrzegł jednak, że jeśli Damaszek nie zastosuje się do planu ONZ, poniesie konsekwencje.
Jednocześnie eksperci poważnie powątpiewają czy kompromis, jaki wynegocjowały Stany Zjednoczone i Rosja rzeczywiście pozwoli rozbroić Syrię z arsenałów roni chemicznej.
Na razie inspektorzy ONZ prowadzą kolejne dochodzenie w sprawie siedmiu nowych przypadków użycia broni chemicznej. Do trzech z nich miało dojść po 21 sierpnia, gdy w wyniku sarinu zginęło pod Damaszkiem blisko półtora tysiąc osób, a Stany Zjednoczone zagroziły syryjskiemu reżimowi interwencją.
Inspektorzy wrócili do Syrii w środę i – jak ogłosiła ONZ - mają zakończyć pracę w poniedziałek. Raport z ich ustaleń powinien być gotowy pod koniec października. USA i ich sojusznicy twierdzą, że broni chemicznej używa syryjski reżim. Damaszek odpowiada, że za atakami stoją rebelianci. Inspektorzy delegowani przez ONZ mogą stwierdzić jedynie, czy doszło do użycia takiej broni natomiast nie wolno im określać, kto to zrobił.