Po stronie Milibanda stanęli wczoraj w tym rozpalającym opinię publiczną sporze jego główni przeciwnicy polityczni: lider konserwatystów i premier David Cameron, lider liberalnych demokratów i wicepremier Nick Clegg oraz konserwatywny mer Londynu Boris Johnson.
Ale część polityków, w tym paru ministrów, uznała, że media mają prawo drążyć takie tematy. I zadawać pytanie, czy ideologia wyznawana przez ojca nie ma przypadkiem wpływu na poglądy syna, który ma aspiracje, by zostać szefem rządu.
Pojawiły się też w mediach wypowiedzi, że ojciec lidera laburzystów był przeciwnikiem demokracji.
Ralph Miliband, ojciec Eda i Davida, byłego szefa brytyjskiej dyplomacji, był znanym marksistą. "Daily Mail" przypomniał o nim kilka dni temu w tekście "Człowiek, który nienawidził Brytanii". Jako wyznawca "jednej z najbardziej trujących ideologii świata" gardził, zdaniem tabloidu, krajem, który go przyjął jako imigranta (urodził się w Belgii w rodzinie żydowskiej, pochodzącej z Polski).
"Daily Mail" wygrzebał cytaty z lat drugiej wojny, z których wynikało, że nastoletni jeszcze Ralph Miliband uznawał Anglików za "zacietrzewionych nacjonalistów" i życzył im przegrania wojny, bo to by im pomogło zrozumieć, jacy naprawdę są.