Imigracyjne rozterki Europy

Po tragedii pod włoską Lampedusą Unia Europejska zastanawia się, jak ich w przyszłości uniknąć. Dalsze zaostrzanie przepisów może jednak doprowadzić do kolejnych dramatów.

Aktualizacja: 10.10.2013 09:20 Publikacja: 10.10.2013 09:12

Wizyta unijnej delegacji na Lampedusie

Wizyta unijnej delegacji na Lampedusie

Foto: AFP

To nie było ciepłe powitanie. Gdy przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i premier Włoch Enrico Letta przybyli wczoraj na Lampedusę powitały ich gwizdy i transparent z hasłem: „Dosyć z przechadzkami polityków, do domu!".

Barroso zapowiedział wyasygnowanie dla Włoch dodatkowych 30 mln euro. Podczas konferencji prasowej zapewniał także, że Unia solidaryzuje się z jej mieszkańcami i z całymi Włochami w trudnych chwilach. - Problem jednego z naszych państw powinien być rozumiany jako problem całej Europy - mówił. Był wyraźnie poruszony tym, co zobaczył kilka minut wcześniej.

Choć od kilku dni Lampedusa nie znika z czołówek mediów, mało kto wspomina, że ta tej niewielkiej sycylijskiej wyspie położonej bliżej Tunezji (113 km) niż Włoch (176 km), ma miejsce największy kryzys humanitarny w Europie. Włoski rząd szacuje, że w ciągu ostatnich dwóch dekad zginęło co najmniej 20 tys. ludzi usiłujących dostać się na wyspę. Jej mieszkańcy od dawna zarzucają władzom i instytucjom unijnym bezczynność wobec masowego napływu uchodźców, których od lat jest na wyspie więcej niż ich samych.

Barroso i Letta weszli do hangaru, gdzie ustawionych jest ponad 300 trumien ofiar katastrofy 3 października. Włoski premier obiecał, że będą miały państwowy pogrzeb. Wcześniej zapowiadał, że ci, którzy zginęli dostaną włoskie obywatelstwo. Dla ponad 150 ocalałych nie przewidziano jednak aż tak korzystnych rozwiązań. Zgodnie z przepisami, jakie ustanowił poprzedni centroprawicowy rząd, nielegalni imigranci muszą zapłacić 5 tys. euro grzywny zanim zacznie się procedura związana z legalizacją ich pobytu. Wobec ocalałych włoska prokuratura prowadzi śledztwo na mocy ustawy, która nielegalną imigrację uznaje za przestępstwo.

- Europa nie może odwracać wzroku w inną stronę – mówił Barroso podkreślając, że szczególnie wstrząsnęła nim informacja o dwójce ofiar: nowonarodzonym dziecku, które gdy je znaleziono wciąż było połączone z matką pępowiną. - Nigdy nie zapomnę widoku tych setek trumien – podkreślał.

Czy jednak Unia Europejska rzeczywiście może pomóc rozwiązać problem? Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Cecilia Malmstrom, która towarzyszyła szefowi Komisji, opowiedziała się za zmianą restrykcyjnej, jej zdaniem, polityki imigracyjnej Unii. Już na początku tygodnia proponowała też zorganizowanie szerokiej operacji poszukiwawczo-ratowniczej na Morzu Śródziemnym. Celem misji, która miałaby objąć region od Cypru po Hiszpanię, realizowanej przez unijną agencję Frontex, byłoby przejmowanie łodzi z imigrantami próbującymi dotrzeć do UE. Frontex czyli Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich Unii Europejskiej w ostatnich latach zdołała ocalić tysiące imigrantów, ale jej ostatnie operacje zostały poważnie okrojone, gdy powodu kryzysu jej budżet ścięto z 118 mln euro w 2011 roku do 85 mln w tym roku.

Pewne jest, że na razie nie ma szan na zmianę rozporządzenia Dublin II, zgodnie z którym to państwo członkowskie, w którym nielegalny imigrant przekroczył granicę UE, jest odpowiedzialne za rozpatrzenie jego wniosku o azyl. Na tym właśnie zależy najbardziej państwom, które są najbardziej obciążone napływem uchodźców czyli Włochom, Hiszpanii, czy Grecji.

Czy istnieje sposób na wyjście z impasu? Każdy z 28 krajów Unii Europejskiej prowadzi odrębną politykę imigracyjną kierując się tylko nielicznymi wspólnymi dyrektywami. Mimo to Szwecja, prowadząca najbardziej liberalną politykę w UE w tym zakresie, już rozważa, czy wniosków o azyl nie powinno się składać w państwach, z których pochodzą imigranci. To, jej zdaniem zasadniczo ograniczy to niebezpieczeństwo, na jakie wystawiają się próbując nielegalnie dotrzeć na jej terytorium.

Dla odmiany władze Włoch zdecydowały ostatnio, że łodzie i kutry rybackie widząc statek z uchodźcami nie mogą mu udzielać pomocy – zamiast tego mają wzywać straż przybrzeżną – by jak wyjaśniał szef MSW i premier Letta - „nie narażać bezpieczeństwa Włoch". Z doniesień włoskiej prasy wynika, że kilka minut przed tym, jak 3 października łódź z imigrantami zaczęła tonąć, minęły ją rybackie statki, jednak – zgodnie z nowymi przepisami – nikt się tam nie zbliżył czekając na przybycie odpowiednich służb.

To nie było ciepłe powitanie. Gdy przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i premier Włoch Enrico Letta przybyli wczoraj na Lampedusę powitały ich gwizdy i transparent z hasłem: „Dosyć z przechadzkami polityków, do domu!".

Barroso zapowiedział wyasygnowanie dla Włoch dodatkowych 30 mln euro. Podczas konferencji prasowej zapewniał także, że Unia solidaryzuje się z jej mieszkańcami i z całymi Włochami w trudnych chwilach. - Problem jednego z naszych państw powinien być rozumiany jako problem całej Europy - mówił. Był wyraźnie poruszony tym, co zobaczył kilka minut wcześniej.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021