Afera szpiegowska zdominowała ostatni szczyt w Brukseli. Po raz pierwszy od czasu objęcia urzędu prezydenta Francji przez Francois Hollande'a można było zobaczyć tak bliskie relacje przywódców Francji i Niemiec. Paryż oburzony informacjami o podsłuchiwanych rozmowach telefonicznych milionów swoich obywateli, a Berlin doniesieniami o inwigilacji pani kanclerz, zjednoczyły się w apelu o stworzenie kodeksu postępowania wywiadowczego między USA i krajami UE.
Na razie konkretne działania podejmują Francja i Niemcy, ale pani kanclerz zaapelowała do innych państw UE o przyłączenie się. Informację tę potwierdził jej rzecznik. Do końca roku oba kraje chcą osiągnąć porozumienia z USA dotyczące wzajemnych praktyk wywiadowczych. – Szpiegowanie przyjaciół jest niedopuszczalne – powiedziała Merkel. Z kolei Jose Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, przywoływał pamięć totalitaryzmów w Europie i prawo obywateli do życia prywatnego.
Centra nasłuchowe
– Na razie na jaw wychodzą kolejne szczegóły podsłuchów w Niemczech. Według najnowszych informacji „Der Spiegel" telefon Angeli Merkel był na podsłuchu od 2002 roku, a jego namierzaniem zajmowało się centrum wywiadowcze zlokalizowane w ambasadzie USA w Berlinie. Odpowiedzialne zresztą nie tylko za nasłuch urządzeń kanclerskich, ale też ministerstw rządu federalnego. Podobne centra nasłuchowe miałyby istnieć w 80 miejscach na świecie. W Europie poza Berlinem jeszcze m.in. w: Paryżu, Madrycie, Rzymie, Pradze, Genewie i Frankfurcie. A lista przywódców na podsłuchu obejmuje – według doniesień brytyjskiego „Guardiana" – 35 nazwisk.
Kolejne publikowane przez prasę doniesienia Edwarda Snowdena, byłego pracownika CIA i NSA, który ujawnił program inwigilacji prowadzony przez USA, nie wspominają na razie o celach w Polsce. Donald Tusk na szczycie UE w Brukseli nie deklarował chęci dołączenia do francusko-niemieckiego sojuszu. – Francja i Niemcy mają swoje powody do takiego zaawansowanego wypowiadania się o sprawie. My będziemy na razie pytali Amerykanów, czy podobne praktyki dotyczyły Polski – powiedział premier.
Przyznał, że w obrębie NATO i UE podsłuchiwanie przywódców jest czymś „paskudnym". Ale nie pozostawił wątpliwości, że to nic nadzwyczajnego. – Informacja, że służby słuchają się nawzajem, nie jest powalająca – powiedział Tusk. Nie byłby zaskoczony, gdyby się okazało, że i jego telefon był na podsłuchu. Ale nie byłby też zmartwiony, gdyby wyszło na jaw, że amerykańskie służby nie uznały premiera Polski za osobę wartą inwigilacji.