Na granicy ukraińsko-rosyjskiej pojawiły się pierwsze kilometry kolczastego drutu – podaje portal lenta.ru. Rosyjska straż graniczna rozpoczęła instalację metalowych ogrodzeń, które mają zabezpieczyć ponad 2 tys. km granicy z ukraińskim sąsiadem. Podobne ogrodzenia powstają w obwodzie ługańskim w okolicy miejscowości Krasnaja Talowka. Ukraińskie media informują, że inicjatywa wywołała protest mieszkańców przygranicznych wsi, których rodziny zostały podzielone drutem kolczastym. – Zostałam po ukraińskiej stronie, a moje dzieci i wnuki po rosyjskiej – cytuje lokalną mieszkankę telewizja IRTA.
Rosyjska prasa powiązała działania straży granicznej ze zbliżającym się szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, podczas którego Kijów ma podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Tymczasem demarkacja granicy ukraińsko-rosyjskiej rozpoczęła się jeszcze w 2010 roku, gdy umowę w tej sprawie podpisali prezydenci Dmitrij Medwiediew i Wiktor Janukowycz. Do praktycznych działań doszło jednak dopiero po deklaracji Kijowa o zbliżeniu z Europą. Wtedy na rosyjskiej granicy zostały zablokowane ukraińskie towary, a Moskwa zapowiedziała pełną kontrolę graniczną.
- Nikt nie myślał, że Rosja będzie musiała odgradzać się od Ukrainy – mówił „Rz" rosyjski politolog Andriej Suzdalcew. – Prawdę mówiąc, granica ta nigdy nie istniała. Niestety teraz Rosja będzie musiała ją uporządkować – przekonywał Suzdalcew. Jego zdaniem, Rosja musi zabezpieczyć się przed napływem „chińskich towarów" z Europy w przypadku, gdy Ukraina podpisze w listopadzie umowę stowarzyszeniową.
Demarkacji rosyjsko-ukraińskiej granicy domaga się od Kijowa również Bruksela. Jest to jeden z warunków, które Ukraina musi spełnić by doszło do liberalizacji ruchu wizowego z UE. Niestety do dziś granica ta jest tylko formalna. Na wielu odcinkach nie zainstalowano nawet słupów granicznych, a brak linii demarkacyjnej powoduje, że nieszczelne granice sprzyjają nielegalnej imigracji. W przypadku, gdyby doszło do liberalizacji ruchu granicznego Ukrainy i UE, tysiące nielegalnych imigrantów wykorzystywałoby to jako swoją „szansę na sukces".
Interesujące jest to, że poprzednie władze Ukrainy z prozachodnim prezydentem Wiktorem Juszczenką bezskutecznie zabiegały o uszczelnienie granic z Rosją. Dziś pozycja Moskwy się zmieniła na tyle, że sama rozpoczyna odgradzanie się od Ukrainy.