– Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wśród dzieł sztuki mogą znajdować się też zrabowane przez Niemców eksponaty pochodzące z polskich zbiorów – powiedziała konsul RP w Monachium Justyna Lewańska po konferencji prasowej, na której pokazano migawki tylko niewielkiej części liczącej przeszło 1400 dzieł kolekcji marszanda.
Obrazy, które zebrał ojciec Gurlitta, mogą należeć się Polsce z różnych powodów.
Hans Frank już 16 grudnia 1939 roku wydał dekret o konfiskacie na terenie Generalnej Guberni dzieł sztuki powstałych przed 1850 rokiem. Później konfiskata objęła także sztukę nowoczesną. Wiele dzieł było wywożonych do Rzeszy. Czasami tworzono jednak pozory transakcji. Tak było z Józefem Mehofferem, który został zmuszony do sprzedaży części swoich dzieł za bezcen.
Podobny mechanizm zastosowano na ziemiach II Rzeczpospolitej wcielonych do Rzeszy, jak choćby w Wielkopolsce przekształconej w rejon Warthegau. Ofiarą nazistowskich grabieży w szczególny sposób padły żydowskie rodziny.
– To byli obywatele polscy i zgodnie z prawem wywodzącym się jeszcze ze starożytnego Rzymu jeśli nie mają spadkobierców, ich własność należy się Polsce – mówią „Rz" źródła dyplomatyczne.