Ahmed Maher, Ahmed Douma i Mohamed Adel zostali uznani winnymi za zorganizowanie w listopadzie protestów przeciwko naruszaniu prawa przez cieszące się poparciem wojska władze egipskie. Co ciekawe, żaden z nich nie był nigdy związany ze zdelegalizowanym Bractwem Muzułmańskim, natomiast zaangażowali się w organizowanie demonstracji w okresie tzw. arabskiej wiosny w 2011 r. Maher i Adel byli założycielami Ruchu 6 Kwietnia, który zainicjował protesty przeciwko dyktaturze Hosniego Mubaraka.

Winą trzech działaczy okazało się naruszenie nowego, przyjętego przez parlament pod koniec listopada prawa przewidującego kary za przeprowadzanie demonstracji publicznych z udziałem ponad 10 osób bez zgody władz. Dodatkowo zarzucono im napaść na funkcjonariuszy policji, chociaż w istocie to oni zostali poturbowani w czasie aresztowania.

Wyrok sądu to od 2 do 3 lat ciężkich robót, a dodatkowo każdy z mężczyzn ma zapłacić grzywnę o równowartości 7 tys. dolarów. Podczas odczytywania wyroku na Sali rozległy się okrzyki „Precz z rządami armii! Jesteśmy państwem a nie obozem wojskowym!".

Zdaniem analityków skazanie Mahera, Douma i Adela to poważny błąd władz, które do tej pory karały głównie islamistów. Uderzenie w świeckich aktywistów prodemokratycznych może okazać się krokiem samobójczym, bowiem skutecznie zniechęci do cywilno-wojskowej dyktatury wielkomiejską inteligencję, która do tej pory trzymała się z daleka od protestów organizowanych przed Bractwo Muzułmańskie.

Dodatkowo władzom w Kairze nie pomoże bardzo krytyczna ocena procesu przez Human Right Watch. Organizacja oceniła, że było to postępowanie przeprowadzone na polityczne zamówienie w duchu „klasycznego autorytaryzmu".