– Konieczne jest, by UE wysłała Ukrainie wyraźny sygnał o gotowości pomocy. Pomoc powinna być jednak transparentna i rzeczywista. Realnie musi prowadzić do poprawy życia mieszkańców Ukrainy. Pompowanie pieniędzy w niereformowaną ukraińską gospodarkę nie będzie korzystne dla samych Ukraińców – mówi „Rz" Robert Tyszkiewicz, poseł PO.
Dla części polityków rozważania na temat konkretnych rozwiązań pomocowych są jednak przedwczesne.
– Najpierw trzeba stworzyć warunki polityczne, by ta pomoc nie została zmarnowana. Rolą takich instytucji jak Parlament Europejski, a także mocarstw takich jak USA powinno być zmuszenie Janukowycza do przeprowadzenia niesfałszowanych wyborów, które pozwolą Ukraińcom określić kierunek, w którym pójdzie ich kraj. Dopiero później będzie można tworzyć konkretne plany pomocy. Dzisiaj należy raczej zaprezentować wiarygodną ofertę wobec Ukrainy – wskazuje Jacek Kurski, eurodeputowany Solidarnej Polski.
– Kluczowa jest odpowiedź na pytanie, dla jakiej Ukrainy byłaby przygotowywana międzynarodowa pomoc. Tej rządzonej przez Janukowycza czy też tej, w której naród wyłoni swoją demokratyczną reprezentację? Polska może być w przyszłości adwokatem Ukrainy na Zachodzie, ale dziś prześciganie się w pomysłach wsparcia gospodarczego i w obietnicach dobrodziejstw nie jest rzeczą sensowną – wskazuje Krzysztof Kosiński, rzecznik Klubu Parlamentarnego PSL.
Krzysztof Szczerski, poseł PiS i były wiceminister spraw zagranicznych, ostrzega przed przyjmowaniem zbyt twardego stanowiska wobec pomocy dla Ukrainy po tym, jak dojdzie tam do pozytywnych zmian politycznych.