Gazeta twierdzi, że w tym miesiącu Amerykanie poinformowali o łamaniu traktatu sojuszników z NATO. Wie o tym także grupa kongresmanów, którzy z kolei naciskają na Biały Dom, by ten nagłośnił sprawę. Prezydent Obama nie chce jednak publicznie potępiać Rosji, bo nie chce otwierać kolejnego pola sporu z Kremlem.

Chodzi o prowadzone przez Rosję testy z użyciem nowego typu rakiet średniego zasięgu. Testowania, produkowania i posiadania takich rakiet zakazuje układ INF podpisany w 1987 r. przez USA i ZSRR. Układ jest jednym z najważniejszych dokumentów rozbrojeniowych, które pozwoliły supermocarstwom w czasach zimnej wojny uniknąć prowokacji prowadzących być może nawet do wybuchu wojny.

Gdy Władimir Putin doszedł do władzy w Rosji, wojskowi zaczęli publicznie powtarzać, że układ INF jest przestarzały i Rosja powinna się z niego wycofać. Chodzi o to, że rosyjscy stratedzy są zdania, iż po wejściu krajów Europy Środkowej do NATO rosyjska armia nie jest w stanie konwencjonalnymi metodami powstrzymać ewentualnej inwazji sił Sojuszu. Potrzebuje do tego straszaka w postaci rakiet średniego zasięgu z głowicami nuklearnymi.

W mediach od pewnego czasu pojawiały się już informacje o tym, że Rosja testuje rakiety średniego zasięgu, czyli takie, które latają na odległość od 450 do 5500 km. Do tej pory przecieki ze źródeł zachodnich mówiły o testach nowej rakiety RS-26. Rosjanie rzeczywiście testują tę rakietę w średnim zasięgu, jednak formalnie jest to rakieta międzykontynentalna, a więc jej testowanie jest zgodne z prawem. Chodzi więc zapewne o zupełnie nową rakietę.