Mem w służbie krytyki politycznej

„Sorry, taki mamy klimat" - słowa wicepremier Bieńkowskiej nie spodobały się opinii publicznej i szybko przerodziły się w mem. Jak taka memoizacja polityki wyglądała w Chinach?

Publikacja: 01.02.2014 11:09

W grudniu ubiegłego roku przez Hong Kong przetoczyła się fala protestów przeciwko szefowi administracji, który nazywa się Leung Chun Ying. Młodzi aktywiści rzucali w niego pluszowymi maskotkami z Ikei. Nie dlatego, że protesty w Chinach są bardziej cenzurowane przez władzę i skoro ludzie chcą już czymś rzucać, to zamiast kostki brukowej daje im się miękkie pluszaki. Nie dlatego też, że szwedzka firma chciała się w nietypowy sposób zareklamować. Rzut maskotką w tego polityka był również memem. Ale ponieważ co kraj to obyczaj, trzeba go wytłumaczyć, żeby zrozumieć, dlaczego powstał tak, a nie inaczej.

Nowy gubernator Hong Kongu nie zyskał sympatii mieszkańców miasta już od początku swojej kadencji w lipcu 2012 roku. Ze względu na nieuczciwość, arogancję i afery, w które był zaangażowany, nazywano go „wilkiem" (dla nas pewnie byłby „szczwanym lisem"). W mitologii chińskiej wilk odpowiada za zaćmienia słońca, bezceremonialnie co jakiś czas je zjadając. Żeby uratować światło i ciepło na ziemi, strzela się do niego i robi wielki hałas, żeby go przegonić. Wybory, dzięki którym polityk-wilk objął nowe stanowisko, określano farsą i zarzucano, że 689 głosów, które na niego oddano, Leung kupił od mafijno-politycznych sojuszników. Leung Chun Ying zaczął funkcjonować dla nieprzychylnej mu opinii publicznej jako wilk 689. Przełom w krytyce polityka pojawił się, gdy rok później Ikea wprowadziła do sklepów na całym świecie maskotkę wilka Lufsiga. Szwedzcy designerzy zaprojektowali na Boże Narodzenie 2013 serię pluszaków z bajki o Czerwonym Kapturku, Lufsig był tym złym, wilkiem, który zjada babcię.

Miał ostre, choć wciąż pluszowe zęby, kraciastą koszulę i pluszową pacynkę babci, którą można było mu wyjąć z brzucha. Nazywając go Lufsig Szwedzi mieli na myśli „człapaka", ale w chińskim tłumaczeniu wyszedł z tego językowy potwór. Lufsig po mandaryńsku (głównym chińskim, obowiązującym na kontynencie) to lu mu xi, zwykła kalka fonetyczna. Ale po kantońsku (chińskim używanym w Hong Kongu) dostajemy lo mo sai, a to już dosłownie oznacza bardzo brzydkie rzeczy w stosunku do matki. Rzucać Lufsigiem/lo mo saiem skojarzyło się ludziom z obrzucaniem kogoś tym bardzo wulgarnym przekleństwem. Znienawidzony gubernator był idealnym celem do takiego spontanicznego zrywu.

Zrozumieć chiński mem jest trochę trudniej, ale to dobre ćwiczenie dla głowy. Chińska kultura oparta jest na znakach, które oferują masę wieloznaczności w związku z rozmaitym znaczeniem, podobieństwem między znakami, a do tego jeszcze ma się do dyspozycji kilka tonów, dzięki którym nawet ta sama sylaba może nabierać kompletnie innego znaczenia. Gdy mieszkańcy Hong Kongu nie mieli już jak rzucać w CY Leunga (to już typowa metoda skracania nazwisk, bez memowych podtekstów) pluszakami, przenieśli się do internetu i zaczęli tworzyć memy. Lufsig pojawił się na tle portretu Mao, pod siedzibą gubernatora, pod nowojorską Statuą Wolności. Robili sobie z nim zdjęcia lokalni celebryci, wilk podróżował po różnych miejscach niczym krasnoludek z filmu o Amelii. Nieszczęsną babcię często wypruwano mu z brzucha i sadzano obok, jak gdyby obie maskotki były razem w najlepszej komitywie. Wykupiono wszystkie Lufsigi ze sklepów, sprzedawano za 689 dolarów hongkońskich, wilk zyskał nawet dziesiątki tysięcy fanów na specjalnym fanpage'u na Facebooku.

Finałem akcji było to, że sam Leung zrobił sobie zdjęcie z pluszakiem i umieścił na swoim blogu. Napisał, że zabawkę kupił dla córki, a mieszkańcom miasta gratuluje kreatywności. Ikea wystosowała oficjalne przeprosiny i zmieniła poprzednią mandaryńską nazwę lu mu xi na lu fu xi, które dodatkowo zapisano chińskimi znakami oznaczającymi „dobry los". Do nowej kantońskiej wymowy lo fook sai już nie było się jak przyczepić. No i głupio tak rzucać w znienawidzonego polityka dobrą wróżbą.

Nie pierwszy raz doszło do takiej spektakularnej wpadki na chińskim rynku. Coca-Cola dopiero teraz tłumaczy się dosłownie jako „przyjemność w ustach", wcześniej wprowadzono ją na rynek jako „gryź kijankę z wosku". KFC także popisało się nieudanym tłumaczeniem swojego hasła „finger-licking good" czyli „palce lizać" jako „odgryź sobie palce". Pepsi zamiast przywracać energię („odżyj dzięki pokoleniu Pepsi"), oferowało pomoc w przywróceniu do życia zmarłych przodków, bo tak dosłownie zabrzmiało to hasło w pierwszym tłumaczeniu na chiński. Mercedes Benz pojawił się po raz pierwszy w Chinach jako „pęd ku śmierci", bensi. Dopiero później zmieniono nazwę na bardziej poprawną politycznie: benchi, „pędź, jak gdybyś leciał".

Gdy następnym razem będziemy wymyślać jakiś nowy mem, może lepiej jest wykazać się większą inwencją niż powtarzanie czyjegoś mniej czy bardziej fortunnego komentarza. W końcu w dzisiejszej epoce szybkiego przepływu informacji mamy ogromny wpływ na jakość politycznej debaty. Bo każdy może stać się ogniwem, od którego rozpocznie się zupełnie nowa dyskusja.

W grudniu ubiegłego roku przez Hong Kong przetoczyła się fala protestów przeciwko szefowi administracji, który nazywa się Leung Chun Ying. Młodzi aktywiści rzucali w niego pluszowymi maskotkami z Ikei. Nie dlatego, że protesty w Chinach są bardziej cenzurowane przez władzę i skoro ludzie chcą już czymś rzucać, to zamiast kostki brukowej daje im się miękkie pluszaki. Nie dlatego też, że szwedzka firma chciała się w nietypowy sposób zareklamować. Rzut maskotką w tego polityka był również memem. Ale ponieważ co kraj to obyczaj, trzeba go wytłumaczyć, żeby zrozumieć, dlaczego powstał tak, a nie inaczej.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017