Bruksela woli nie obiecywać

Unia Europejska nie da Ukrainie ani perspektywy członkostwa, ani nowego planu Marshalla.

Publikacja: 02.02.2014 22:54

Bruksela woli nie obiecywać

Foto: ROL

Tabu po raz pierwszy przełamał w sobotę komisarz ds. poszerzenia Unii Stefan Fuele. W trakcie wystąpienia na konferencji ds. bezpieczeństwa w Monachium jako pierwszy spośród decydentów w Brukseli oświadczył, że nakreślenie dla Ukrainy perspektywy członkostwa jest konieczne.

– Jeśli naprawdę poważnie myślimy o tym, aby przekształcić tę część Europy, układ stowarzyszeniowy może być tylko pierwszym krokiem. Następnym powinno być światełko w tunelu. Nie da się bowiem przebudować państw tego regionu beż użycia najpotężniejszego instrumentu, jakim dysponuje Bruksela: obietnicy członkostwa" – oświadczył Czech.

Nie ma zgody ?w Radzie UE

Przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy już tak precyzyjny nie był. Ale i jego słowa mogą dla Ukraińców wiele znaczyć. Belg uznał bowiem w Monachium, że „przyszłość Ukrainy jest związana z Unią Europejską".

– To, o czym do tej pory nie wypadało mówić, zostało po raz pierwszy wypowiedziane – cieszy się w rozmowie z „Rz" Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO.

Problem jest tylko jeden: decyzja o tym, czy Ukraina rzeczywiście otrzyma obietnicę członkostwa, należy nie do Fuele i Rompuya. Musi być podjęta jednomyślnie przez przywódców 28 państw Wspólnoty.

– Na to zgody nie ma. Wystarczy, aby tylko jedno państwo było przeciw i wszystko pada. A takich państw jest wiele – przyznaje Saryusz-Wolski.

Maja Kocijancic, rzeczniczka przedstawicielki ds. zagranicznych Unii Catherine Ashton, potwierdza „Rz": celem umowy stowarzyszeniowej jest wsparcie reform gospodarczych i budowy stabilnej demokracji na Ukrainie. Nie będziemy teraz rozstrzygać, co stanie się później.

Objazd Europy

Obietnica członkostwa dla Ukrainy wyrażona w odrębnej deklaracji była od dawna celem polskiej dyplomacji. Zgoda na taki krok ze strony przywódców Wspólnoty mogłaby zdecydować o tym, jak zakończy się kryzys na Ukrainie. Jednak w trakcie objazdu stolic Europy w ostatnich dniach takiego ustępstwa od przywódców Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy państw wyszehradzkich premierowi Donaldowi Tuskowi uzyskać się nie udało. Angela Merkel czy François Hollande powtórzyli szefowi polskiego rządu to, co już wcześniej było wiadomo: Bruksela jest wciąż gotowa podpisać z Ukrainą układ stowarzyszeniowy i zrobi wszystko, aby powstrzymać przemoc w Kijowie.

Pytana o obietnicę członkostwa rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska przyznaje „Rz":

– Na razie Ukraina musi wejść na drogę demokracji, reform gospodarczych, stowarzyszenia. Bardzo trudno mówić, co będzie dalej, póki ten pierwszy etap nie został osiągnięty.

Nie ma też szansy na uruchomienie przez Unię nowego planu Marshalla, nadzwyczajnego pakietu pomocowego, który postawiłby ukraińską gospodarkę na nogi.

– Unia Europejska już teraz ma wiele instrumentów wsparcia dla Ukrainy. Nowe nie są  rozważane – podkreśla Maja Kocijancic. Jej zdaniem w ciągu minionych 20 lat Bruksela i tak przekazała już władzom w Kijowie 3 mld euro grantów i udzieliła 10 mld euro pożyczek.

– Na razie o nowych środkach dla Ukrainy nie ma mowy, bo ukraińskie władze nie usiadły do stołu negocjacji i nie podpisały umowy stowarzyszeniowej – potwierdza Kidawa-Błońska.

Ukraina jak Grecja

Jacek Saryusz-Wolski uważa, że oferta na stole i tak jest bardzo atrakcyjna. Jego zdaniem kredyty MFW, EBI, EBOR i Banku Światowego to łącznie 20 mld dolarów, więcej, niż zaoferował Władimir Putin. Ale chodzi o pieniądze,  których wypłata jest uzależniona nie tylko od  ?podpisania układu stowarzyszeniowego, ale także przeprowadzenia bolesnych reform rynkowych, w tym urealnienia cen energii. A na to żaden ukraiński rząd, w tym ekipa Julii Tymoszenko, nigdy się nie odważył.

– Portugalia, Grecja czy Irlandia otrzymały wsparcie Unii w zamian za wypełnienie ściśle określonych warunków. Trudno się  spodziewać, że tego, czego domagała się dla własnych krajów członkowskich, Bruksela odpuści Ukrainie, która do Wspólnoty nie należy – mówi wysoki rangą dyplomata w Radzie UE.

Kliczko liczy na sankcje

Wobec braku obietnicy członkostwa i planu Marshalla ukraińska opozycja liczy na doraźne działanie Brukseli. A przede wszystkim wprowadzenie sankcji wobec ekipy Wiktora Janukowycza.

– Oni kochają europejskie samochody, wysyłają dzieci na studia do Europy, jadą do Europy się leczyć. Żyją w Europie. Wprowadzenie przez Unię sankcji byłoby dla tych ludzi bardzo bolesne – apelował w Monachium jeden z liderów Majdanu Witalij Kliczko.

Ukraińska niezależna telewizja internetowa Espresso TV twierdzi, że już teraz zachodnie banki wstrzymały kredyty dla oligarchów związanych z Partią Regionów.

– Gdy Rinat Achmetow i Dmitro Firtasz poczuli, że ich interesy biznesowe na Zachodzie są zagrożone, wydali oświadczenie, w którym sprzeciwili się użyciu siły. A to oligarchowie, którym podlega przynajmniej 50 deputowanych do Rady Najwyższej z Partii Regionów – wskazuje Saryusz-Wolski.

Tabu po raz pierwszy przełamał w sobotę komisarz ds. poszerzenia Unii Stefan Fuele. W trakcie wystąpienia na konferencji ds. bezpieczeństwa w Monachium jako pierwszy spośród decydentów w Brukseli oświadczył, że nakreślenie dla Ukrainy perspektywy członkostwa jest konieczne.

– Jeśli naprawdę poważnie myślimy o tym, aby przekształcić tę część Europy, układ stowarzyszeniowy może być tylko pierwszym krokiem. Następnym powinno być światełko w tunelu. Nie da się bowiem przebudować państw tego regionu beż użycia najpotężniejszego instrumentu, jakim dysponuje Bruksela: obietnicy członkostwa" – oświadczył Czech.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1013
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1011
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1010
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1009
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Świat
Yi Peng 3 wykonał "zadziwiający manewr". Dziesięć dni później uszkodzony został podmorski kabel
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska