W środę centrum Mińska zostało zajęte przez m.in. czołgi T72, wyrzutnie rakietowe Grad, systemy obrony przeciwlotniczej S-300. To lekko zmodyfikowany radziecki sprzęt pochodzący z czasów Breżniewa. Nowinką dla mieszkańców białoruskiej stolicy była obecność sprowadzonych specjalnie z Rosji wyrzutni rakietowych Iskander. W ten sposób Białoruś czciła Dzień Niepodległości, a przy okazji 75. rocznicę wypędzenia Niemców przez Armię Czerwoną.
Uwagę białoruskich mediów przyciągnęło jednak przemówienie, które Łukaszenko wygłosił dzień wcześniej. Zabrał głos w sprawie kontrowersyjnej ustawy, która ostatnio została przegłosowana w parlamencie. Chodzi o zwiększenie liczebności armii, która obecnie liczy około 60 tys. żołnierzy. Od jesieni liczba ta ma się zwiększyć kosztem np. studentów studiów licencjackich, którzy już nie będą mogli kontynuować nauki na studiach magisterskich. Najpierw będą musieli spędzić rok w wojsku.
We wtorek Łukaszenko tłumaczył, że ustawa jest konieczna, ponieważ „Białorusini sami muszą się bronić".
W przeciwnym razie, jego zdaniem, Białoruś czekają „dwie opcje". Pierwsza polega na tym, by „poprosić o obronę NATO". – Chcecie tego? Ja nie – mówił. Druga, jak twierdzi, polega na „wstąpieniu w skład Rosji". – Możemy poprosić, by oni nas bronili – parasol atomowy, broń hiperdźwiękowa itd. Chcecie wstąpić do Rosji, by nas broniła? Nie. Jak również nie chcę – przemawiał.
Trudno wyobrazić sobie, że te słowa wypowiada przywódca, który przez ćwierćwiecze swoich rządów doprowadził do całkowitej rusyfikacji kraju, związał Białoruś z Rosją, tworząc z Kremlem sojusze polityczne i militarne. – Od ponad roku trwa presja Rosji, która uzależniła współpracę gospodarczą od „głębszej integracji politycznej". W Mińsku wiedzą, że byłaby to katastrofa dla Białorusi. Kreml miałby całkowitą kontrolę polityczną i militarną nad sytuacją w naszym kraju – mówi „Rzeczpospolitej" Jury Caryk, politolog z mińskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej. – Konieczne jest przeprowadzenie reform gospodarczych w kraju, a co za tym idzie – politycznych – dodaje.