Rzecznik saudyjskiego departamentu paszportowego, porucznik Ahmad Al-Luhaidan, potwierdził, że w ubiegłym miesiącu od swoich pracodawców uciekło 6 524 pracowników, kobiet i mężczyzn, czyli 217 osób dziennie.
Al-Luhaidan tłumaczy to zjawisko faktem, że zapotrzebowanie na usługi służących wzrasta radykalnie podczas ramadanu. A ramadan właśnie się zbliża - w tym roku trwa od 28 czerwca do 27 lipca.
Służby bezpieczeństwa podejrzewają, że za ucieczkami służących kryją się wykwalifikowane, zorganizowane gangi, które podkupują pracowników obietnicami wyższych zarobków. W skład gangów, według służb, mają wchodzić Saudyjczycy oraz obcokrajowcy - emigranci i pracownicy ambasad. Kwoty, jakie oferują podkupywanym pracownikom sięgają nawet 4 tysięcy riali saudyjskich, podczas gdy w innych porach roku pensja wynosi około 1,8 tys. riali (1 dolar = ok. 3,75 SAR).
Zarzuty w tej sprawie postawiono kilku firmom rekrutującym służbę, one jednak odparły zarzuty i wezwały rząd, by ustanowił twarde zasady karania uciekających pracowników.
Dawlat Badawood, właścicielka jednej z firm rekrutacyjnych twierdzi, że winę za taki stan rzeczy ponoszą sami Saudyjczycy, ponieważ zatrudniają zbiegłych pracowników i płacą im nawet ponad 3 tysiące riali miesięcznie. Jej zdaniem problem wynika z małej "podaży" służących - Arabia Saudyjska nie podpisała z wieloma sąsiednimi krajami umów, które umożliwiłyby podjęcie legalnej pracy w królestwie. Popyt na wykwalifikowaną służbę, twierdzi Dawlat Badawood, jest natomiast ogromny.