Wielka Brytania coraz mocniej atakuje imigrantów

Wszystkie partie polityczne ścigają się w walce o ograniczenie imigracji. To może ?doprowadzić kraj do tragedii.

Publikacja: 05.08.2014 01:40

Wielka Brytania coraz mocniej atakuje imigrantów

Foto: AFP

Do tej pory Nick Clegg lansował się jako najbardziej proeuropejski polityk na Wyspach. Jednak we wtorek wicepremier i lider Liberalnych Demokratów wygłosi przemówienie, w którym ostro zaatakuje masowy „najazd" na Zjednoczone Królestwo pracowników z innych krajów Unii.

– Przez tyle lat mówiono ludziom jedno, a robiono drugie. Czy można się zatem dziwić, że stracili oni wiarę, iż rząd jest w stanie kontrolować imigrację? – pyta retorycznie Clegg w przemówieniu przekazanym mediom.

Clegg uważa, że nowe kraje   przystępujące do Unii powinny być objęte siedmioletnim okresem przejściowym, nie tylko w przypadku pracowników najemnych, ale także  tych, którzy sami się zatrudniają, czyli tworzą własne przedsiębiorstwa. To na razie raczej teoretyczne założenie, bo Unia nie szykuje się do przyjęcia w nadchodzących latach kolejnych państw. Ale Clegg zapowiedział także o wiele bardziej niepokojące zmiany. Chce mianowicie, aby rząd brytyjski miał prawo „regulować" napływ imigrantów z innych krajów Unii, jeśli „pojawiłoby się ich za dużo".

W weekend w wywiadzie dla „Sun on Sunday" typowana na minister ds. socjalnych w Partii Pracy Rachel Reeves także wystąpiła z propozycjami ograniczenia praw emigrantów. Jej zdaniem nie powinni oni być upoważnieni do świadczeń socjalnych, jeśli wcześniej przez jakiś czas nie płacili podatków w Wielkiej Brytanii.

– Czy jest sprawiedliwe, aby ktoś, kto całe życie ciężko pracował i miał swój wkład w system zabezpieczeń społecznych, otrzymywał tyle samo co ktoś, kto dopiero przyjechał do Wielkiej Brytanii? – pyta retorycznie Reeves. Jej propozycja jest jednak całkowicie sprzeczna z prawem europejskim, które zabrania dyskryminacji obywateli innych krajów Unii w stosunku do lokalnych mieszkańców. Wielka Brytania jest zresztą tym krajem Wspólnoty, który najbardziej korzysta ze swobody przemieszczania się w ramach UE: aż 1,5 miliona jej obywateli mieszka w innych państwach członkowskich.

Dwa tygodnie temu ograniczenie praw imigrantów zapowiedział z kolei premier David Cameron. Stwierdził, że przyjezdni będą otrzymywać zasiłki dla bezrobotnych tylko przez trzy miesiące, dwa razy krócej niż obecnie. Zarówno laburzyści, jak i populistyczna Partia Niepodległościowa Zjednoczonego Królestwa (UKIP) uznali wówczas, że te propozycje nie są wystarczające.

– Wszystkie główne brytyjskie partie polityczne stały się zakładnikami Nigela Farage'a (lider UKIP – red.). Dlatego prześcigają się z nim w deklarowaniu eurosceptycyzmu – mówi „Rz" Stephen Tendale, ekspert Center for European Reform w Londynie.

W wyborach do parlamentu, które odbędą się w przyszłym roku, obowiązuje system większościowy. A to oznacza, że zwolennicy UKIP, która według najnowszych sondaży ma 17 proc. poparcia, mogą de facto zdecydować, czy u władzy pozostaną konserwatyści czy też pokonają ich laburzyści. Ci ostatni na razie mają przewagę: popiera ich 35 proc. wyborców wobec 27 proc. dla torysów.

– Żaden z czołowych polityków nie potrafił ludziom wytłumaczyć, że to nie emigranci, ale kryzys gospodarczy utrudnia znalezienie pracy. Teraz ponosimy tego skutki – uważa Tendale.

Ale zdaniem eksperta taka dynamika debaty politycznej może mieć tragiczne skutki. Jeśli bowiem wybory wygrają konserwatyści, zgodnie z obietnicą Camerona będą musieli rozpisać w 2017 r. referendum w sprawie pozostania kraju w Unii. A ponieważ Niemcy nie zgodzą się na renegocjację zasad swobody przemieszczania się pracowników w UE, szanse na zwycięstwo zwolenników opuszczenia Wspólnoty są całkiem spore.

– Istnieje 50 proc. szansy na zwycięstwo torysów w wyborach, a potem 50 proc. na przegranie przez nich referendum. W sumie ryzyko opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii oceniam więc na 25 proc. To poważna groźba – ostrzega Tendale.

Głównym celem antyeuropejskiej kampanii przestali być jednak polscy emigranci. Brytyjskie tabloidy w znacznie większym stopniu koncentrują się na teraz na Bułgarach i Rumunach, których od początku roku przyjechało już na Wyspy 60 tys. A także na imigrantach z krajów południa Europy, w tym Hiszpanach, Grekach i Włochach, którzy także liczniej przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii niż Polacy.

Tylko w ub.r. w kraju osiedliło się na stałe o 200 tys. osób więcej, niż z niego wyjechało. W samej Anglii gęstość zaludnienia (407 osób/km2) jest już większa niż w Holandii. W całym Zjednoczonym Królestwie, kraju o jedną czwartą mniejszym od Polski, mieszka ponad 64 mln osób, a w nadchodzących 25 latach ta liczba ma wzrosnąć o dalsze 9 mln. To jedna z istotnych przyczyn rosnących nastrojów antyimigranckich.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021