Nigel Farage, najpopularniejszy brytyjski polityk, nie będzie już brylował przemówieniami w debatach w Parlamencie Europejskim w czasie przeznaczonym dla liderów europejskich grup. Nie dostanie też pieniędzy na swoją eurosceptyczną partię z unijnego budżetu. To efekt rozpadu kierowanej przez niego eurosceptycznej grupy Europa Wolności i Demokracji. Odeszła z niej łotewska euro deputowana Iveta Grigule, co sprawiło, że grupa nie spełnia już dłużej jednego z dwóch kryteriów liczbowych. Dla stworzenia frakcji w PE potrzeba bowiem 25 eurodeputowanych z minimum siedmiu krajów. Z tym pierwszym kryterium grupa Farage nie ma problemu, ten drugi właśnie przestał być spełniany.
Sam Farage uważa, że padł ofiarą spisku zorganizowanego przez partie głównego nurtu i przewodniczącego PE Martina Schulza, którzy jakoby zaszantażowali Grigule. – Przewodniczący Schulz bardziej pasuje na prezydenta bananowej republiki – komentował brytyjski eurosceptyk. Chadecy i socjaliści mieli powiedzieć Łotyszce, że nie dostanie stanowiska przewodniczącej delegacji PE ds. Kazachstanu, o które się ubiegała, bo reprezentuje eurosceptyków. I że jeśli wystąpi, to może cos uzyskać dla siebie. Przedstawiciele obu największych partii potwierdzają pierwszą część – rzeczywiście powiedzieli Grigule, że szans na stanowisko nie ma. Ale do wystąpienia z EWD jej nie namawiali.
W PE krąży jeszcze inna wersja decyzji Łotyszki. Wystąpienie z EWD miało być reakcją na prorosyjskie nastawienie EWD, która rzeczywiście wyłamywała się rezolucji apelujących o wsparcie dla Ukrainy i sankcje wobec Rosji. – Upadek grupy Farage'a to dobra wiadomość i rzadki przykład kary za lekceważenie państw zagrożonych przez Rosję. Demonstrował lekceważenie dla Europy Środkowej i Wschodniej, za to został ukarany przez deputowaną Grigule z Łotwy – powiedział Kazimierz Michał Ujazdowski, euro deputowany PiS.
Niezależnie od tego, jaka jest prawdziwa przyczyna rezygnacji Grigule w jednym Farage ma na pewno rację. Inne partie systematycznie odmawiały EWD prawa do stanowisk parlamentarnych, które należały się tej grupie według stosowanego w PE klucza, czyli podziału stanowisk metodą D'Hondta. EWD nie dostała żadnego przewodnictwa komisji parlamentarnych, choć należało się jej jedno, ani stanowisk wiceprzewodniczących, czy jak teraz – szefa delegacji. Dla Brytyjczyka to jednak miało najmniejsze znaczenie. Kluczowe było istnienie grupy jako warunek sławy i pieniędzy. To pierwszy zyskiwał dzięki przyznanemu szefom grupy pierwszeństwu wystąpień w debatach na sesji plenarnych. To dzięki temu Farage brylował i budował swoja pozycję w Wielkiej Brytanii. Poza tym każda frakcja PE dostaje dodatkowe pieniądze na działalność, z których mógł finansować swoją rodzimą Partię Niepodległości UKIP, której celem jest wyprowadzenie Wielkiej Brytanii z UE.
Po upadku grupy Farage eurosceptycy będą niezorganizowani. Znaczna ich część próbowała stworzyć grupę z Marine Le Pen, liderką francuskiego Frontu Narodowego. Rozmowy ciągle trwają, wśród chętnych jest m.in. Kongres Nowej Prawicy, partia Janusza Korwin-Mikke.