Rz: Gdy na Zachodzie organizowane są marsze przeciwko terroryzmowi, na rosyjskim Kaukazie kilkaset tysięcy osób manifestuje w obronie islamu. Jaki ma w tym interes Kreml?
Lew Ponomariow: Inicjatywa ta wyszła raczej nie z Kremla, ale od Ramzana Kadyrowa. Tak próbuje on rozwiązać kilka problemów. Najważniejszym z nich jest kwestia kaukaskich dżihadystów, którzy dołączyli do Państwa Islamskiego i prowadzą w Czeczenii propagandę wśród tamtejszej młodzieży.
Czy po wydarzeniach we Francji Kadyrow obawiał się wzrostu radykalizmu?
Zakładam, że Kadyrow zrobił krok wyprzedzający, skupiając wokół siebie uwagę islamskich środowisk i stając w obronie wartości tej religii. Nie zrobił nic nowego, ponieważ tak samo postąpiły inne kraje islamskie, potępiając prowokacyjne karykatury francuskiego tygodnika. Nawet papież Franciszek potępił publikacje obrażające uczucia wyznawców różnych religii.
Czy taka demonstracja byłaby możliwa bez zgody Moskwy?