W kwietniu ub. r. Węgry i Rosja porozumiały się w sprawie rozbudowy jedynej węgierskiej elektrowni atomowej w Paksu na południu kraju. Na mocy porozumienia rosyjskie firmy (głównie Rosatom) miały zbudować dwa nowe bloki tej elektrowni - każdy o mocy 1200 MW.
Rząd węgierski wybrał oferenta bez przetargu, zaś strona rosyjska zagwarantowała kredyt w wyskoości 10 mld euro (na ogólny koszt inwestycji w wysokości 12 mld euro). Decyzją parlamentu węgierskiego z początku marca wszystkie szczegóły dotyczące kwestii technicznych i finansowych zostały utajnione.
Jak donosi "Financial Times" poważne zastrzeżenia co do węgiersko-rosyjskiego porozumienia zgłosiła Komisja Europejska. Może to oznaczać konieczność modyfikacji umowy i spowodować opóźnienia, a w skrajnym przypadku zawieszenie realizacji inwestycji. Według informatorów "FT" niekorzystna dla Węgier decyzja Komisji Europejskiej został podjęta w zeszłym tygodniu, jednak szczegółów nie ujawniono.
Wszystkie inwestycje związane z energetyka atomową w państwach członkowskich UE muszą być konsultowane i aprobowane przez Euratom, unijną agencję energetyki jądrowej. W przypadku Paksu agencja ma kilka poważnych zastrzeżeń, z których najważniejsze dotyczy przewidzianego w umowie rosyjskiego monopolu na dostarczanie paliwa jądrowego (prętów uranowych). Krytyce poddano też procedurę pomijającą przetarg.
W tle decyzji KE jest obawa o to, że Rosja prowadząc w Europie ekspansję na polu energetyki próbuje wbijać klin pomiędzy państwa członkowskie i instytucje europejskie. Zlecanie rosyjskim firmom wielkiej inwestycji w czasie obowiązywania sankcji ekonomicznych wygląda także na torpedowanie wspólnej polityki unijnej przez Budapeszt.