Moskwa i jej separatyści w Donbasie natychmiast odpowiedzieli propozycją utworzenia „międzynarodowego trybunału przy ONZ do osądzenia zbrodni wojennych dokonanych w czasie (ukraińskiej) operacji w Donbasie".
17 lipca 2014 roku nad terenami na wschodzie Ukrainy opanowanymi przez rosyjskich separatystów został zestrzelony malezyjski samolot pasażerski lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Zginęło 298 pasażerów i członków załogi. Resztki maszyny i ofiar spadły na pola uprawne w okolicy wiosek Grabowo i Pietropawłowka. Próby zbierania szczątków przez ukraińskich żołnierzy były uniemożliwiane przez ostrzał artyleryjski ze strony separatystów – rejon długo pozostawał na linii frontu. W końcu pełną kontrolę nad nim zdobyli separatyści.
Znikający sprawcy
„Żaden sposób nie jest w stu procentach idealny, ale ten jest preferowany" – powiedział o malezyjskiej propozycji powołania międzynarodowego trybunału w sprawie boeinga holenderski premier Mark Rutte. Wśród ofiar było aż 193 obywateli Holandii.
Od pierwszej chwili podejrzewano, że samolot został zestrzelony przez rosyjski zestaw przeciwlotniczy Buk (prawdopodobnie z rosyjską załogą) służący separatystom. Wszystko wskazywało na to, że Buk był w oddziałach dowodzonych przez Igora Bezlera, pseudonim Bies (który rządził w pobliskiej Horliwce). Ale zaraz po katastrofie Bezler zniknął z Ukrainy, część kijowskich ekspertów wojskowych twierdziła, że został schowany w moskiewskim Jasieniewie – siedzibie rosyjskich służb specjalnych. Dziennikarzowi brytyjskiego „Guardiana", który się do niego dodzwonił, Bezler zagroził rozstrzelaniem.
Rosyjska propaganda twierdzi, że boeing został zestrzelony przez ukraiński samolot myśliwski, choć żaden z nich nie może osiągnąć takiej wysokości, na jakiej leciała malezyjska maszyna.