Jeszcze nad ranem ukraińskie media informowały, że prezydencki projekt zmiany konstytucji przewiduje zatwierdzenie „specjalnego statusu Donbasu" w najważniejszej ukraińskiej ustawie. Pisano nawet, że na taki krok ukraiński prezydent zdecydował po spotkaniu z wysokiej rangi przedstawicielką amerykańskiego Departamentu Stanu Victorią Nuland.
Prezydencki projekt zmian konstytucji przewiduje szeroką decentralizację władzy państwowej. W czwartek Rada Najwyższa wstępnie zaakceptowała propozycje prezydenta i skierowała projekt do Trybunału Konstytucyjnego, który ma wyrazić opinię na ten temat. Z kolei Poroszenko zaznacza, że zmiany te „nie przewidują żadnego specjalnego statusu Donbasu".
- Projekt przewiduje jedynie zwiększenie kompetencji samorządów lokalnych w niektórych rejonach obwodu donieckiego i ługańskiego, co zostanie sprecyzowane w dodatkowej ustawie – powiedział ukraiński prezydent.
Z kolei ukraińscy analitycy twierdzą, że prezydencki projekt znacząco zmniejsza wpływy władzy centralnej regionu i zwiększa kompetencję oraz jednocześnie odpowiedzialność samorządów lokalnych.
- Dzięki tym zmianom mianowane przez prezydenta władze obwodowe nie będą mogły rozkazywać przedstawicielom władz rejonowych. W ten sposób lokalne samorządy otrzymają pełna władzę na tym, co się dzieje w ich regionie, a przedstawiciele prezydenta będą mogli ingerować dopiero wtedy, gdy przedstawiciele samorządów popełnią przestępstwo – mówi „Rzeczpospolitej" kijowski politolog Ołeksandr Palij. Jak twierdzi, w kwestii Donbasu sytuacja będzie wyglądała podobnie jak w innych regionach Ukrainy. – W konstytucji będzie wspomniane jedynie, że kwesta samorządów w niektórych rejonach Donbasu będzie sprecyzowana w dodatkowej ustawie. Ustawy tej na razie nie ma, a ta, która została przyjęta we wrześniu zeszłego roku, nie działa – konkluduje.