Sprawiedliwość nadchodzi z Kremla

Coraz częściej Rosja porywa obywateli innych krajów i stawia ich przed swoimi sądami.

Aktualizacja: 22.08.2015 00:30 Publikacja: 20.08.2015 21:00

Oleg Sieńcow

Oleg Sieńcow

Foto: Amnesty International

– Już rok przebywam w waszym pięknym kraju – mówił przed sądem w Rostowie nad Donem ukraiński reżyser Oleg Siencow, mając na myśli różne rosyjskie areszty i więzienia.

Teraz prokurator zażądał dla niego 23 lat więzienia. – To nic osobistego, wysoki sądzie, ale sąd okupantów nie może być sprawiedliwy – z definicji – odpowiedział obywatel Ukrainy.

Ukrainiec został aresztowany w maju 2014 roku na Krymie i zarzucono mu prowadzenie działalności terrorystycznej przeciwko państwu rosyjskiemu. Według rosyjskiego prokuratora chciał on m.in. wysadzić w powietrze pomnik Lenina w swoim rodzinnym Symferopolu.

W czasie ukraińskiej rewolucji Siencow był działaczem Automajdanu (mobilnej części protestu, która blokowała drogi czy rezydencje urzędników, w tym prezydenta Janukowycza). Potem dostarczał żywność do ukraińskich koszar oblężonych przez Rosjan na Krymie w marcu 2014 roku. Biciem i torturami rosyjscy śledczy usiłowali zmusić go do przyznania się, że należy do Prawego Sektora i gromadził broń oraz materiały wybuchowe, by dokonywać zamachów terrorystycznych.

Dwaj główni świadkowie w jego sprawie przyznali się do wszystkiego. Jednak jeden przed sądem odwołał zeznania, opowiedział o torturach i przyznał, że nawet nie zna reżysera. – Rzecz nie w tym, że wybuchnie wielki skandal, będą problemy i nas uniewinnią – nic takiego się nie stanie. Ale się cieszę, że będzie teraz żył ze świadomością, iż jest człowiekiem, który nie stchórzył – powiedział przed sądem reżyser o świadku i jego zeznaniach.

Siencow jest laureatem kilku międzynarodowych festiwali filmowych. W jego obronie kilkakrotnie występowali światowej sławy artyści: od Kena Loacha i Akiego Kaurismakiego poprzez Andrzej Wajdę i Andrzeja Seweryna po Wima Wendersa. Jednak ani jeden ich apel nie został wysłuchany na Kremlu.

Obiecujący ukraiński reżyser nie jest jedynym cudzoziemcem, który znalazł się w rosyjskim więzieniu pod zarzutem działania na szkodę Rosji. W środę rosyjski sąd skazał na 13 lat więzienia oficera estońskiej służby bezpieczeństwa Estona Kochwera pod zarzutem szpiegostwa, nielegalnego przekroczenia granicy i przemytu broni. Estończyk został porwany z terenu swego państwa, w pobliżu granicy z Rosją. Najsłynniejszym więźniem jest jednak pilot Nadija Sawczenko, którą porwano z terenu ukraińskiego Donbasu, przewieziono chyłkiem do Rosji i postawiono przed sądem. Teraz rosyjski prokurator przysięga, że ona sama przyjechała do Woroneża i tam ją złapano. – Jeśli nawet popełniła jakieś przestępstwa w czasie działań wojennych, to powinna być sądzona na Ukrainie, mowy nie ma, by rosyjskie sądy były pełnomocne w jej sprawie – mówią polscy prawnicy.

„Rosyjska sprawiedliwość przesącza się poza granice Rosji. (...) Obywatele sąsiednich krajów są w strefie ryzyka" – ostrzegł tygodnik „The Economist".

Ostrzeżenie jest tym bardziej na czasie, że oprócz Siencowa, Kochwera i Sawczenki w rosyjskich więzieniach znajduje się nieznana, ale znacząca liczba aresztowanych cudzoziemców – przede wszystkim Ukraińców. Wszystkich aresztowanych, o których już wiadomo, rosyjskie służby specjalne próbują zmusić do przyznania się do przynależności do Prawego Sektora i działalności terrorystycznej. Sposoby perswazji są zawsze takie same, a opisał je Siencow: bicie, kopanie, zakładanie kaptura na głowę i znów bicie, przetrzymywanie bez snu.

Dokładnie tak potraktowano kołchoźnika Siergieja Litwinowa z okolic Ługańska. W sierpniu 2014 roku rodzina zawiozła go do szpitala. Pech chciał, że najbliższy ukraiński był zamknięty, pojechali więc trochę dalej – do obwodu rostowskiego w Rosji. Mieszkańcy tak robili od ćwierć wieku, nie widzieli powodu, by latem ubiegłego roku miało być inaczej. Tydzień później jednak do szpitala przyjechali oficerowie FSB w maskach i zabrali Litwinowa do aresztu. Po tygodniu bicia i tortur oskarżono go o to, że służył w batalionie „Dniepr" ukraińskiej Gwardii Narodowej i brał udział w zamordowaniu 39 osób w wiosce Stanica Ługańska na Ukrainie. – Przecież on nie umie pisać i czytać, w wojsku nie służył, nawet pieniędzy nie potrafi policzyć – płakała jego żona.

Ale śledczy chcieli udowodnić winę batalionu „Dniepr" wspieranego przez znienawidzonego na Kremlu ukraińskiego milionera Ihora Kołomojskiego. Skutek tortur był jednak taki, że Litwinowa musiano skierować do szpitala psychiatrycznego.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174