Zaatakowany może liczyć tylko na siebie

Rosja gotowa jest poświęcić syryjskiego prezydenta, ale chce utrzymać swoje bazy w Syrii – mówi Fiodor Łukjanow, rosyjski politolog.

Publikacja: 16.11.2015 19:49

Zaatakowany może liczyć tylko na siebie

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Czy po atakach w Paryżu nastąpi zmiana w stosunkach Rosji z Zachodem?

Fiodor Łukjanow: Nie. Natomiast po raz kolejny będziemy obserwowali to samo zjawisko: wszyscy zaczną żyć w przekonaniu, iż taka tragedia, taki zamach powinien zbliżać, że wspólnie pokonamy terroryzm. Widzieliśmy to już przynajmniej raz, po zamachach w USA 11 września 2001 roku.

A potem okazywało się, że nie ma mowy o żadnym jednoczeniu się, że to tylko hasła. Przede wszystkim dlatego, że sam terroryzm nie jest jednolitym zjawiskiem, które można wspólnie zwalczać. On jest bardzo złożony, każdy akt terroru ma swoje własne korzenie, czasami głębokie. Po 11 września prezydent George Bush próbował jednoczyć wszystkich w takiej walce, ale szybko się okazało, że zamiast jednego globalnego terroryzmu mamy wielu lokalnych czy regionalnych terrorystów. Koniec końców, każdy z zaatakowanych musi walczyć sam, licząc tylko na siebie. I robi to, nie zważając na pozostałych partnerów. USA bardzo jasno to pokazały po 11 września, gdy same podejmowały decyzje, z nikim się nie konsultując. Przy tym każdy kraj chce się zemścić, czy to USA, czy Rosja, czy teraz Francja.

Decyzje podejmowane emocjonalnie?

O nie! To nie są emocje, tylko głębokie przekonanie, że państwo musi pokazać, iż istnieje, działa. Dlatego też mści się za zamachy. Tak jak USA, które musiały pokazać, że nikogo się nie boją. Francja robi to samo na miarę swoich możliwości, które są jednak mniejsze niż amerykańskie.

Nie będzie więc koordynacji działań wszystkich zainteresowanych w Syrii?

Na pewno zwiększy się nacisk na IS. A koordynacja – cóż, wszyscy będą robili swoje i dobrze będzie, jeśli uzgodnią, by sobie nawzajem nie przeszkadzać. Zresztą z punktu widzenia Moskwy to byłby najlepszy wariant.

Ale tej wojny nie można zakończyć bez wspólnych decyzji politycznych, na przykład co do losu prezydenta Baszara Asada, którego Rosja bardzo broni.

Mam wrażenie, że w Rosji dojrzewa przekonanie o konieczności podjęcia jakichś decyzji w tej sprawie. W Moskwie naprawdę mało kto chce walczyć do końca za Asada. Wszyscy zgadzają się jedynie, że państwo syryjskie powinno zachować integralność terytorialną i świecki charakter – Zachód przychyla się do tego. Rosja rozumie, że nie bardzo istnieją perspektywy utrzymania obecnej władzy w Damaszku. Ale odkłada podjęcie decyzji. Przy tym najzajadlejsi przeciwnicy Asada, czyli Arabia Saudyjska i właśnie Francja, zmieniają swoje priorytety. Dla Paryża ważniejsze w tej chwili jest silne uderzenie w islamistów, Saudowie też robią się bardziej elastyczni. Pojawiają się perspektywy płynnej, niespiesznej zmiany władzy na reżim zapewniający kontynuację. Z punktu widzenia Moskwy ważne jest, by następne władze rozumiały, że w kraju utrzymana zostanie rosyjska obecność wojskowa.

Rosja chce tam mieć swój kontyngent wojskowy?

To nie będzie kontyngent, ale na pewno zechce utrzymać bazy wojskowe. Co prawda Rosja nie ogłaszała publicznie, że chce tam zostać, ale myślę, że to będzie warunek wyrażenia zgody na zmiany. Przy czym nie będzie to przedmiotem negocjacji z zachodnimi państwami, ale z kolejnym rządem w Damaszku. Czyli kwestia dwustronnego porozumienia.

A jak nowa sytuacja na Bliskim Wschodzie wpłynie na konflikt na Ukrainie?

Cóż, obecnie Ukraina utraciła swój priorytet w polityce światowej. Ale to nie na zawsze.

Mam jednak wrażenie, że Rosja chce już uregulować ten konflikt w ramach tzw. mińskich porozumień pokojowych. Moskwa nie widzi już tam problemów, które chciałaby rozwiązać po swojej myśli. Ale będzie to długo trwało: krok po kroku, potem dreptanie w miejscu, potem jakaś skokowa zmiana, i znów od nowa. Obecnie nie widać tutaj kogoś, kto chciałby zaostrzać sytuację na wschodniej Ukrainie.

Istnieje jednak pewne ryzyko, że na Ukrainie (po obu stronach frontu) mogą pojawić się ludzie, którzy chcieliby przywrócić kraj na listę priorytetów polityki światowej, i to może być groźne.

—rozmawiał Andrzej Łomanowski

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174