Co najmniej czterech uczestników najważniejszych zamachów terrorystycznych tzw. Państwa Islamskiego na Europę – listopadowego na Paryż i marcowego na Brukselę – skorzystało ze szlaku imigranckiego, który na terenie Unii Europejskiej zaczyna się na wyspie Leros, leżącej niedaleko wybrzeży tureckich w południowo-wschodniej części Morza Egejskiego.
Jest tam jednen z unijnych hot spotów, ośrodków, w których rejestruje się i dokonuje wstępnej kontroli imigrantów przypływających z tureckiego wybrzeża. Zarejestrowano w nim i kilku takich, którzy okazali się terrorystami.
20 września zeszłego roku na Leros byli dwaj dżihadyści zaangażowani w organizację niedawnego zamachu na Brukselę. Potwierdziły to oficjalnie władze greckie – napisał dziennik „Kathimerini". Chodzi o Naima Al-Hameda i Sofiana Ayariego z komanda Salaha Abdeslama, terrorysty dżihadysty numer jeden, współorganizatora ataków na Paryż, zatrzymanego w Brukseli parę dni przed atakami na to miasto, w których przygotowaniach brał zapewne udział.
Al-Hamed i Ayari, jak podkreślają źródła greckie, we wrześniu zeszłego roku wrócili do Europy z Syrii. Al-Hamed, aresztowany wraz z Abdeslamem, jest zresztą Syryjczykiem urodzonym w 1988 roku w Hamie. Ayari uniknął aresztowania kilka dni przed zamachami, był zaangażowany w nie do końca jeszcze wyjaśniony sposób w oba ataki – w hali przylotów lotniska i na stacji metra w centrum Brukseli.
Obaj przeszli typowy szlak imigrantów, z Leros dotarli promem do Pireusu, a potem ruszyli w kierunku granicy macedońskiej. Przez kraje bałkańskie dotarli do Europy Zachodniej.