Według mediów uwolnienie Rosjan wynegocjował szef kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa, były szef rosyjskiego kontrwywiadu, generał Nikołaj Patruszew. Poinformowała o tym serbska gazeta „Danas" oraz moskiewski „Kommiersant".
Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych nazwało te informacje „absolutnym wymysłem".
Patruszew przyjechał do Belgradu już 25 października. Poprzedniego dnia wieczorem serbski premier Aleksandar Vucić – po zakończeniu posiedzenia Biura Koordynacji Służ Specjalnych Serbii – ujawnił, że w sąsiedniej Czarnogórze szykowano szturmy na gmachy rządowe „przy udziale czynnika zagranicznego".
16 października w Czarnogórze odbyły się wybory parlamentarne, które decydowały o tym czy kraj wejdzie do NATO. Przeciwnicy przyłączenia się do Sojuszu zajęli drugie miejsce.
Szef serbskiego rządu potwierdził wcześniejsze informacje czarnogórskiego prokuratora generalnego Milivoje Katnicza o złapaniu grupy obywateli Serbiii, którzy mieli zdobyć gmach czarnogórskiego parlamentu, a potem ostrzelać wiec opozycji, tym samym wywołując rozruchy w Podgoricy. Według znającego dobrze Bałkany ukraińskiego publicysty Witalija Portnikowa „rosyjska agentura przysłana do Serbii miała strzelać w tłum. Czyli robić dokładnie to, co zrobiła na ukraińskim Majdanie".