Dwa dni wcześniej prokurator Trybunału uznał, że sytuacja na okupowanym Krymie „jest równoznaczna zbrojnemu konfliktowi Rosyjskiej Federacji z Ukrainą".
Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych zarzuciło Trybunałowi „jednostronność" oraz „nieefektywność w pracy". Prezydent Putin polecił, by parlament nie ratyfikowano tzw. Rzymskiego Statutu na podstawie którego działa Trybunał.
W dorocznym raporcie prokurator Fatou Bensouda napisał, że „międzynarodowy zbrojny konflikt (rosyjsko-ukraiński) zaczął się nie później niż 26 lutego 2014 roku", gdy rosyjskie wojska rozpoczęły interwencję na półwyspie. „Międzynarodowe prawo konfliktów zbrojnych ma zastosowanie również po 18 marca 2014 roku (tego dnia w Moskwie władze uroczyście włączyły Krym w skład Rosji) w takim stopniu, w jakim sytuacja na terenie Krymu i Sewastopola będzie równoznaczna z przedłużającym się stanem okupacji".
„Niestety, sąd nie sprostał oczekiwaniom i nie stał prawdziwie niezależnym organem międzynarodowego sądownictwa o uznanym autorytecie" – odpowiedział rosyjski MSZ.
Trybunał nie chciał „sprostać oczekiwaniom" już od stycznia, gdy wydał zgodę by prokurator rozpoczął badanie wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku. „Istnieją racjonalne przesłanki że w sytuacji związanej z Gruzją były dokonane przestępstwa znajdujące się w jurysdykcji Trybunału, zarówno zbrodnie wojenne, jak i zbrodnie przeciw ludzkości" – stwierdzili sędziowie w Hadze. Przedstawicielka rosyjskiego MSZ natychmiast uprzedziła, że Moskwa może zmienić swój stosunek do Trybunału, gdyż „jest rozczarowana jego decyzją".