Korespondencja z Brukseli
Po dwóch turach prowadził Włoch Antonio Tajani, kandydat chadeków (287 głosów), przed drugim Włochem Giannim Pittellą (200 głosów), kandydatem socjalistów.
Po drugiej turze za nimi znaleźli się Belgijka Helga Stevens z frakcji konserwatystów (66 głosów), Brytyjka Jean Lambert z Zielonych (51 głosów), Rumun Laurentiu Rebega z grupy eurosceptyków (45 głosów) i Włoszka Eleonora Forenza z grupy komunistów (42 głosy).
Żadne z nich nie wycofało się z konkurencji i w trzeciej turze głosowania wystartowała cała szóstka. Tajani zebrał 291 głosów poparcia, natomiast reprezentant Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów Gianni Pittella - 199 głosów. W czwartej turze pojawili się już tylko kandydaci o najwyższym poparciu, czyli Tajani i Pittella.
Po raz pierwszy od 30 lat wybory na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego nie miały faworyta. Do tej pory zawsze poprzedzała je umowa między grupami politycznymi, która określała zwycięzcę i cenę, jaką zapłaci za to jego grupa polityczna. Od 2004 roku było to porozumienie chadeków z socjalistami, które dzieliło kadencję na pół między dwie największe grupy polityczne. Teoretycznie tak też postanowiono na tę kadencję na lata 2014–2019.