W czwartek po mszy w katedrze Świętego Michała w Carcassonne ciało Arnauda Beltrame’a spoczęło na cmentarzu we wiosce Ferrals-les-Corbieres, gdzie mieszkał z żoną. To był kulminacyjny punkt trwającej od prawie tygodnia publicznej debaty o tym, co skłoniło żandarma do oddania życia za zakładniczkę wziętą przez terrorystę Radouane’a Lakdima w sklepie SuperU w miejscowości Trebes koło Carcassonne.
– To była po prostu śmierć chrystusowa – mówi „Rzeczpospolitej” znany francuski historyk Alain Besancon.
Francja przynajmniej od 2015 r. jest najbardziej narażonym na ataki terrorystyczne krajem Zachodu. W tym czasie w dziesięciu atakach zginęło 241 osób, a tylko w ub.r. policji udało się zapobiec przynajmniej 30 zamachom.
Ale w przeciwieństwie do innych krajów Europy dżihadyści we Francji zwykle nie uderzają na oślep, tylko starają się zabić wojskowych, żandarmów, funkcjonariuszy służb porządkowych. W czwartek nieznany sprawca starał się wjechać samochodem w żołnierzy 27. Brygady Piechoty Górskiej, na szczęście nie powodując ofiar.
W poprzedni piątek Lakdim miał w głowie podobny scenariusz. Rano porwał w Carcassonne opla corsę, zabijając pasażera i ciężko raniąc kierowcę. Gdy okazało się, że z pobliskich koszar 3. Pułku Piechoty Desantowej nikt nie wychodzi, dżihadysta ostrzelał (nieskutecznie) grupę trenujących funkcjonariuszy policji CRS, po czym zabił kolejne dwie osoby w SuperU i wziął jako zakładniczkę kasjerkę. Beltrame właśnie wtedy dobrowolnie oddał się za nią terroryście, z którym spędził długie trzy godziny. Gdy padły dwa strzały, oddziały antyterrorystyczne przystąpiły do szturmu pomieszczenia, gdzie schronił się Lakdim i go zabili. Beltrame był jednak już ciężko ranny od ciosów nożem i umarł kilkanaście godzin później z powodu wykrwawienia w szpitalu.