Przedstawiciele tej czołowej ateistycznej i agnostycznej organizacji w Stanach Zjednoczonych przeznaczyli na to przedsięwzięcie 40 tysięcy dolarów. W tunelach metra już pojawiły się billboardy o treści: „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam”. Ale to dopiero przygrywka. Jeśli kampania chwyci w New Jersey, członkowie stowarzyszenia planują rozszerzyć akcję na kolejne miasta.

Amerykańscy ateiści wzorują się na swych brytyjskich kolegach, którzy w ubiegłym miesiącu rozpoczęli podobną kampanię w londyńskich autobusach. Okleili je plakatami z napisem: „Prawdopodobnie nie ma Boga. Przestań się więc zamartwiać i ciesz się życiem”. Brytyjskie Towarzystwo Humanistyczne na potrzeby kampanii zebrało ponad 100 tysięcy funtów.

Akcji w Londynie patronuje najsłynniejszy dziś ateista świata Richard Dawkins, którego książka „Bóg urojony” w wielu krajach stała się bestsellerem, odnawiając modę na zaprzeczanie istnieniu Boga. Ten brytyjski pisarz i uczony zainicjował Out Campaign, akcję mającą zachęcić ateistów do publicznej deklaracji swoich poglądów. Dziś grupy aktywnych ateistów działają w niemal wszystkich krajach zachodnich. Również w Polsce, choć u nas na razie nie prowadzą tak spektakularnych działań.Magdalena Środa, etyk z UW, nie znajduje powodów, by podobne kampanie nie miały być prowadzone także w naszym kraju. – To rodzaj reklamy społecznej, całkowicie dopuszczalnej w państwie demokratycznym. Na Zachodzie ma ona priorytet. Tak powinno być też nad Wisłą, zwłaszcza w kwestii religii, która jest u nas wyjątkowo silna – mówi.

Przedstawiciele Kościoła katolickiego nie dostrzegają w tym zagrożenia. – Ateistyczna agitacja nie obraża naszych uczuć religijnych, ale jest dla nas wyzwaniem – tłumaczy ks. dr Robert Skrzypczak, teolog i psycholog z Uniwersytetu Ca’Foscari w Wenecji. – Kościół nie powinien uczestniczyć w ulicznych przepychankach ani wchodzić w ideologiczną polemikę. Jego rolą jest dawanie świadectwa prawdy. Również o ateizmie.