Nie zapłacił mandatu, bo zasłonił się immunitetem - poinformował Janusz Karczewski, rzecznik prasowy policji w Ostródzie.
- Nie jest prawdą, że zasłaniałem się immunitetem. Pokazałem dokumenty, gdy mnie do tego wezwano - mówi "Rz" Witold Gintowt-Dziewałtowski. - Przyznaję się tylko do przekroczenia linii ciągłej - dodaje.Poseł został zatrzymany w okolicach Miłomłyna, koło Ostródy za to, że przekroczył swoim autem dozwoloną prędkość. Jechał za szybko również w terenie zabudowanym, a także wyprzedzał na skrzyżowaniu i na linii ciągłej.
- Spieszyłem się ze spotkania z mieszkańcami Ostródy do kardiologa w Elblągu. Wlókł się przede mną sznur aut z prędkością 60 km na godzinę, więc postanowiłem go wyprzedzić. Prędkości nie przekroczyłem, na skrzyżowaniu nie wyprzedzałem, owszem - nieco najechałem na linię ciągłą - tłumaczy poseł. Miał pecha, ponieważ jedno z aut z kolumny samochodów - nie oznakowany renalut megane - to, jak się okazało, policyjny radiowóz.
- Policjanci po tym manewrze szybko mnie wyprzedzili i na ich tylnej szybie wyświetlił się napis "jedź za mną". Zastosowałem się do polecenia. Po około 4 km zjechałem w zatokę i pytany przez policję o personalia powiedziałem, że jestem posłem i pokazałem legitymację - twierdzi Witold Gintowt-Dziewałtowski.
Z jego relacji wynika, że prosił funkcjonariuszy, by szybko wykonywali czynności, ponieważ bardzo się spieszy. Ale - jego zdaniem - policja "grzebała się", przez co do lekarza zdążył w ostatniej chwili.Policjanci, którzy nie mogą osób chronionych immunitetem ukarać mandatem, sporządzą informację o wykroczeniu i prześlą ją do marszałka Sejmu.