Protest przed domem generała Jaruzelskiego

Przeciwnicy gen. Jaruzelskiego mają w tym roku nowy powód protestu

Aktualizacja: 11.12.2010 07:38 Publikacja: 10.12.2010 20:49

W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego protestujący zapalają przed domem gen. Jaruzelskiego znicze.

W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego protestujący zapalają przed domem gen. Jaruzelskiego znicze. Na zdjęciu w 2009 r.

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Co roku w nocy z 12 na 13 grudnia przed domem gen. Wojciecha Jaruzelskiego przy ul. Ikara na warszawskim Mokotowie gromadzi się tłum ludzi. Większość przychodzi protestować przeciwko nierozliczeniu Jaruzelskiego za jego działanie w okresie PRL.

13 grudnia 1981 r. zaczął się w Polsce stan wojenny. Na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego stanął Jaruzelski, który był I sekretarzem KC PZPR. Kluczowe funkcje pełnił też, gdy doszło do krwawej pacyfikacji protestów w grudniu 1970 r. oraz podczas interwencji w Czechosłowacji w 1968 r.

Były szef CBA Mariusz Kamiński był na wszystkich protestach przed jego domem. – Wygrana wyborcza SLD w 1993 roku była dla nas olbrzymim szokiem. Okazało się, że do władzy wracają ludzie, którzy współodpowiadają za zbrodnie okresu PRL – mówi "Rz" Kamiński, wówczas lider Ligi Republikańskiej. – Do tego w przestrzeni publicznej wszelkie próby dyskusji o lustracji polityków, o pociągnięciu do odpowiedzialności komunistycznych zbrodniarzy były torpedowane, a ludzie, którzy się tego domagali, nazywani oszołomami, ciemnogrodem i wyszydzani przez większość mediów – wspomina.

Do Ligi Republikańskiej przyłączyli się działacze Niezależnego Zrzeszenia Studentów, Radykalnej Akcji Antykomunistycznej oraz Federacji Młodzieży Walczącej. Pierwsza pikieta odbyła się pod domem gen. Jaruzelskiego 13 grudnia 1993 r.

– Przemówienie wygłosił chyba Igor Szczęsnowicz, ówczesny szef NZS na UW. Wówczas jeszcze nie przychodziliśmy pod dom generała w nocy – wspomina Maciej Wąsik, były wiceszef CBA, w latach 90. działacz Ligi Republikańskiej. – Następnego roku zrobiliśmy pikietę pod domem Czesława Kiszczaka. Rok później powróciliśmy do Jaruzelskiego i od tego czasu pikiety odbywają się już zawsze w nocy z 12 na 13 grudnia. Przynosiliśmy zdjęcia poległych górników z Wujka, paliliśmy świeczki – opowiada. Na pikiety specjalnie z Krakowa przyjeżdżał też Maciej Gawlikowski, w czasach PRL jeden z przywódców podziemnego KPN, dziś reżyser, autor głośnego filmu "Zastraszyć księdza" opisującego mechanizmy działań IV Wydziału Służby Bezpieczeństwa. – Pikiety miały niesamowity klimat – w środku nocy, na trzaskającym mrozie stała milcząca grupa ludzi, trzymając zdjęcia ofiar Jaruzelskiego, płonęły świece i znicze. O północy apel poległych i "Wieczne odpoczywanie...". Żadnych krzyków, jazgotu. To robiło wielkie wrażenie – mówi Gawlikowski.

– Tyle jest wolności, ile pamięci w nas. Przyjeżdżamy, by przypomnieć, że Jaruzelski odpowiada za mordy na Polakach, że jest winny zbrodni stanu wojennego, śmierci dziesiątek osób i nigdy nie poniósł za to odpowiedzialności – mówi z kolei Andrzej Duszek, były działacz gdańskiej Federacji Młodzieży Walczącej i jeden z przywódców kibiców Lechii Gdańsk.

[srodtytul]Debiut z obowiązku [/srodtytul]

W tym roku jak zawsze z Gdańska przyjedzie grupa dawnych działaczy podziemia i kibiców Lechii, by kolejny raz protestować przeciwko nierozliczeniu generała. Ale jest i dodatkowy powód: niedawne zaproszenie gen. Jaruzelskiego do udziału w pracach Rady Bezpieczeństwa Narodowego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

"Dziś znowu musimy zaprotestować przeciw akceptacji w przestrzeni publicznej, w najważniejszych polskich instytucjach, polityka, który niszczył idee stanowiące fundament wolnej Polski" – napisała w apelu grupa znanych intelektualistów, dziennikarzy, publicystów, artystów, polityków i blogerów.

– To będzie mój debiut pod domem generała – mówi publicysta "Rz" i były opozycjonista Bronisław Wildstein. – Do tej pory uważałem, że to młodzi powinni chodzić na takie pikiety i mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Gdy prezydent Komorowski politycznie zrehabilitował Jaruzelskiego, uznałem, że moim obowiązkiem jest tam się pojawić. Z Krakowa w niedzielę rusza przed dom generała cały autobus. Jadą dawni działacze i sympatycy "S", ale także młode osoby. – Dla mnie Jaruzelski to zdrajca narodu. I warto mu o tym przypominać – zaznacza Leszek Janowski, w PRL drukarz opozycyjnego pisma "Hutnik", dziś właściciel drukarni.

[srodtytul]Nie wszystkim się podoba [/srodtytul]

– Zawsze uważałam, że generał powinien być w więzieniu – podkreśla była radna Magdalena Maliszewska (PO), kiedyś aktywna w Ruchu Wolność i Pokój. – Fatalnie się stało, że prezydent zaprosił go na posiedzenie RBN. Poszedł do społeczeństwa przekaz, że nieważne jest, co się wtedy robiło.

Ale połączenie protestu w rocznicę 13 grudnia z protestem przeciwko działaniom Komorowskiego nie wszystkim dawnym opozycjonistom się podoba. – Mnie w tym roku nie będzie. Uważam łączenie przypominania ofiar stanu wojennego oraz bezkarności jego sprawców z bieżącą polityką, z wojną PiS – PO, za niesmaczne – mówi Gawlikowski. Nie zabraknie za to zwolenników generała, którzy od kilku lat też przychodzą pod jego dom.

– Chcemy tworzyć przeciwwagę dla gromadzących się tam organizacji faszyzujących lub wręcz faszystowskich – mówi "Rz" Teresa Jakubowska, przewodnicząca partii RACJA Polskiej Lewicy. – Chcemy dodać generałowi otuchy i pokazać, że wiele osób jest mu wdzięcznych za to, jak służył Polsce.

– To przykre, że są ludzie, którzy widzą w Jaruzelskim bohatera. Uczulamy jednak pikietujących, by nie wdawali się z nimi w przepychanki. Obrońcom Jaruzelskiego na tym najbardziej zależy – twierdzi Andrzej Duszek.

[ramka][srodtytul]Powiedzieli[/srodtytul]

[i]Ewa Stankiewicz, reżyser[/i]

Wierzę, że w pikiecie wezmą udział osoby, dla których ważna jest pamięć i prawda historyczna. Nie może być tak, że twórca stanu wojennego, co do którego są podejrzenia, że był zdrajcą, jest podnoszony do roli autorytetu.

[i]Piotr Lisiewicz, lider poznańskiej „Naszości”[/i]

Będę protestować, bo uważam, że zaproszenie komunistycznego generała, by doradzał prezydentowi niepodległej Polski, to naplucie w twarz rodzinom osób zamordowanych w stanie wojennym. —not. ww [/ramka]

Co roku w nocy z 12 na 13 grudnia przed domem gen. Wojciecha Jaruzelskiego przy ul. Ikara na warszawskim Mokotowie gromadzi się tłum ludzi. Większość przychodzi protestować przeciwko nierozliczeniu Jaruzelskiego za jego działanie w okresie PRL.

13 grudnia 1981 r. zaczął się w Polsce stan wojenny. Na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego stanął Jaruzelski, który był I sekretarzem KC PZPR. Kluczowe funkcje pełnił też, gdy doszło do krwawej pacyfikacji protestów w grudniu 1970 r. oraz podczas interwencji w Czechosłowacji w 1968 r.

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
Rusłan Szoszyn z Nagrodą im. Macieja Płażyńskiego
Społeczeństwo
Sondaż: Czy zdaniem Polaków za pożarami w Polsce mogą stać rosyjskie służby?
Społeczeństwo
Co z końmi na szlaku do Morskiego Oka? Rząd przedstawił ustalenia
Społeczeństwo
Morskie Oko: Starosta tatrzański tłumaczy dlaczego meleksy nie mogły zastąpić koni
Społeczeństwo
Rada Języka Polskiego ogłasza rewolucję. Nazwy mieszkańców miast wielką literą. Są też inne, ważne zmiany