Hu Jia wyszedł na wolność w niedzielę w nocy, po odsiedzeniu do ostatniego dnia wyroku trzech i pół roku więzienia. W domu czekały na niego żona, czteroletnia córeczka i rodzice. „Bezsenna noc. Hu dotarł do domu o 2.30. Spokojny i bardzo szczęśliwy. Potrzebuje czasu, aby dojść do siebie" – napisała na Twitterze żona Zeng Jinyan. Jak mówi, teraz najważniejsze dla jej męża będą kontakt z córeczką i rodzicami, podreperowanie zdrowia i unikanie ponownego aresztowania.
Życie na krawędzi
Krótko ostrzyżony, w charakterystycznych okularach, Hu jest jednym z najsłynniejszych chińskich obrońców praw człowieka. Po krwawym stłumieniu protestów studenckich na placu Tiananmen w 1989 roku domagał się przeprowadzenia oficjalnego śledztwa. Aktywnie angażował się w ochronę środowiska i zasłynął walką o prawa osób chorych na AIDS. Krytykował też chińską politykę ograniczania swobód religijnych w Tybecie.
W 2007 roku został aresztowany, a rok później skazany za podżeganie do obalenia władzy państwowej i systemu komunistycznego. Ponieważ krytykował olimpiadę w Pekinie w 2008 roku, oskarżyciel zarzucił mu m.in. „planowanie z cudzoziemcami zakłócenia igrzysk".
W tym samym roku był wymieniany jako jeden z faworytów do Pokojowej Nagrody Nobla. Pekin otwarcie ostrzegł wtedy Komitet Noblowski, że Hu Jia jest kryminalistą, który nie zasługuje na takie wyróżnienie, a przyznanie nagrody będzie potraktowane jako „brutalne mieszanie się w sprawy Chin i zamach na chińskie sądownictwo". Dysydent Nobla nie dostał, ale kilka tygodni później Parlament Europejski przyznał mu nagrodę Wolność Myśli im. Sacharowa. W 2010 roku zaś Pokojowy Nobel został przyznany przebywającemu w więzieniu innemu dysydentowi Liu Xiaobo.
Hu odzyskał wolność, ale pozostanie pod ścisłą kontrolą. W niedzielę przed domem widać było mnóstwo policji. Przez rok nie będzie miał prawa do kontaktów z mediami. – Nie wiem, czy będzie się później wypowiadał. Na razie potrzebujemy spokoju. Boję się, że wywiady w tym momencie mogłyby się źle skończyć – mówiła żona.