Kryzys trwać będzie jeszcze dwie dekady. Dopiero po upływie tego czasu stopa bezrobocia spadnie poniżej 10 proc. – takie wnioski zawarł właśnie w swym raporcie instytut badawczy największej greckiej organizacji związkowej INE-GSEE. Obecna stopa bezrobocia wynosi 27,6 proc. To rekord w UE.
W szóstym roku recesji i czwartym roku kryzysu brak pracy staje się największym problemem społecznym. Tym bardziej że nawet w najbardziej optymistycznych prognozach nie ma mowy o poprawie sytuacji. Gospodarka w tym roku skurczy się o kolejne 4 proc., a prognozy na rok przyszły mówiące o wzroście 0,1–0,3 proc. mieszczą się w granicach błędu statystycznego. Pod względem siły nabywczej Grecy cofnęli się o co najmniej 14 lat wstecz. Instytut związkowy obliczył, że pracownicy utracili w wyniku oszczędnościowej polityki rządu jedynie w ostatnich czterech latach 41 mld euro dochodów.
Grecy dawno już nie żyją ponad stan, ale nadal nie wiedzą, jak związać koniec z końcem. Zarówno obywatele, jak i rząd. Wprawdzie w tym roku uda się zapewne Grecji osiągnąć pierwotną nadwyżkę budżetową. A to oznacza, że bez wydatków na obsługę zadłużenia do budżetu wpływa więcej niż wypływa. W czasie siedmiu miesięcy tego roku różnica ta wyniosła 2,6 mld euro. – Jeżeli uda się ją utrzymać, będzie można mieć nadzieję na przełamanie trendu – mówi „Rz" George Tzogopoulos z ateńskiego think tanku ELIAMEP.
Ale nawet w takiej sytuacji Grecja potrzebować będzie dodatkowych miliardów ratujących kraj przed bankructwem. Z końcem przyszłego roku upływa termin obowiązywania obecnego pakietu pomocowego. Oznacza to, że do tego czasu Grecja otrzyma w sumie 240 mld euro kredytów. Jak oblicza Wolfgang Schäuble, szef niemieckiego resortu finansów, Helladzie potrzebne będzie dodatkowe 4,5 mld euro. Międzynarodowy Fundusz Walutowy mówi o ok. 10 mld.
Grecy liczą jednak na więcej. Nadzieje te związane są z realizacją planów unii bankowej i fiskalnej w strefie euro. – Niewykluczone, że dojdzie wtedy do emisji euroobligacji, co znakomicie ułatwi Grecji sytuację – przekonuje Tzogopoulos. Wie doskonale, że kanclerz Angela Merkel powtarza bez końca, iż nie dopuści do uwspólnotowienia długów w ramach strefy euro, gdyż oznaczałoby to, że niemieccy podatnicy spłacać będą długi takich krajów jak Grecja za pośrednictwem wspólnych obligacji czyli euroobligacji. Przy tym Angela Merkel stanie najprawdopodobniej na czele rządu po wyborach do Bundestagu 22 września tego roku.