Władze Mjanmy są ostro krytykowane przez międzynarodową opinię publiczną za to, w jaki sposób traktują przedstawicieli ludu Rohingja, którego członkowie w większości są wyznawcami islamu. To właśnie oni mają być ofiarami nowego prawa. Obecnie muzułmanie oficjalnie stanowią 4 proc. mieszkańców liczącej 51,5 milionów obywateli Mjanmy, ale według nieoficjalnych szacunków odsetek wyznawców islamu w kraju jest znacznie wyższy.

Na mocy nowych przepisów lokalne władze mogą sprawdzać, czy w danym regionie nie dochodzi do "nierównowagi" spowodowanej dużą liczbą imigrantów, wysoką dzietnością, albo szybkim przyrostem naturalnym. W przypadku stwierdzenia "nierównowagi" lokalni urzędnicy mogą zwrócić się do władz centralnych z prośbą, by te zakazały mieszkającym w danej części kraju kobietom rodzenia dzieci częściej niż raz na trzy lata.

Przepisy nie precyzują jaka kara grozi za nie zastosowanie się do przepisu dotyczącego regulacji urodzeń. W przepisach nie pojawia się też wskazanie żadnej grupy etnicznej czy religijnej, która miałaby być adresatem nowego prawa.

- Nowe przepisy mają swoje źródło w dyskryminacji i dają rządowi podstawę do dalszego prześladowania mniejszości religijnych, w tym m.in. muzułmanów - twierdzi Charles Santiago, prawnik z Malezji i przewodniczący parlamentarnej grupy ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej) zajmującej się prawami człowieka.

Władze Mjanmy zapewniają, że przepisy nie mają na celu dyskryminacji muzułmanów.