KCM to organizacja charytatywna, która za cel postawiła sobie ochronę ugandyjskich dzieci przed biedą, ale również przed oskarżeniami o uprawianie magii oraz zwalczanie praktykowanego w Ugandzie składania ofiar z dzieci. To ostatnie zjawisko, zdaniem przedstawiciela KCM Shelina Kasoziego, w ostatnim czasie przybiera na sile.
Przedstawiciele KCM alarmują, że co miesiąc otrzymują co najmniej kilka doniesień o dziecku, które pada ofiarą rytualnego mordu. Liczba rytualnych mordów na dzieciach rośnie też według policyjnych statystyk - w 2006 roku odnotowano jeden taki przypadek, a w 2009 roku - już 29.
Ugandyjscy szamani, nazywani też "tradycyjnymi uzdrowicielami" twierdzą, że utrzymują kontakty z duchami, dzięki czemu są w stanie leczyć choroby, albo uwalniać ludzi od demonów. To właśnie szamani żądają od osób, które zwrócą się do nich z prośbą o pomoc, dostarczenia - na żądanie duchów - konkretnej części ciała dziecka (zazwyczaj jest to serce, uszy, wątroba albo genitalia). BBC ustaliło w 2011 roku, że w proceder rytualnych mordów na dzieciach zaangażowani są przemytnicy ludzi, którzy często dostarczają ofiary poza Ugandę - według informacji BBC ludzka krew jest wykorzystywana przez szamanów, którzy swe praktyki uprawiają w Wielkiej Brytanii.
Wbrew pozorom problem nie dotyczy tylko słabo wykształconych osób zamieszkujących ugandyjskie wioski. Według Mosesa Binogi, przedstawiciela organizacji zwalczającej praktyki składania ludzi w ofierze, wśród osób zaangażowanych w ten proceder są również przedstawiciele ugandyjskiej elity. - Podejrzewamy, że czołowi politycy, a także przedstawiciele szanowanych zawodów korzystają z usług szamanów i są gotowi składać ofiary z ludzi, by zapewnić sobie sukces zawodowy - stwierdził Binogi w rozmowie z AFP.