Uchodźcy z Ukrainy wolą duże miasta

Osoby uciekające z Ukrainy osiedlają się głównie w centrum i na zachodzie Polski. Czy będzie nowa fala migracji?

Publikacja: 16.03.2023 03:00

Uchodźcy z Ukrainy w Centrum Pomocy Humanitarnej PTAK w podwarszawskim Nadarzynie, luty 2023 r.

Uchodźcy z Ukrainy w Centrum Pomocy Humanitarnej PTAK w podwarszawskim Nadarzynie, luty 2023 r.

Foto: PAP/Marcin Obara

Od rosyjskiej agresji na Ukrainę i wybuchu największego w historii exodusu uciekających przed wojną na dłużej osiadło w Polsce 1,4 mln Ukraińców, z tego 1 mln otrzymało numer PESEL – wskazują dane Urzędu do Spraw Cudzoziemców.

Od 24 lutego sytuację migracyjną w kraju zdominował napływ uchodźców z Ukrainy.

– Są oni najliczniejszą grupą cudzoziemców w Polsce, stanowią ponad 80 proc. ogółu osiedlających się u nas obcokrajowców – wskazuje Jakub Dudziak, rzecznik Urzędu.

Ochrona czasowa

Większość przybyłych po wybuchu wojny korzysta z ochrony czasowej – to ci, którzy otrzymali numer PESEL – obecnie to 993,5 tys. osób. Kobiety i dzieci stanowią ok. 87 proc. tej grupy, 13 proc. to pełnoletni mężczyźni. Dzieci i młodzież – 43 proc. Reszta korzysta z zezwoleń na pobyt czasowy (w związku z pracą) i na pobyt stały (lub rezydenta długoterminowego). To stan na dziś.

Czytaj więcej

Administracja Bidena zezwala Ukraińcom na dłuższy pobyt w USA

O ile tuż po wybuchu wojny uchodźcy zatrzymywali się najchętniej przy granicy, o tyle teraz osiedlają się głównie w centrum i na zachodzie kraju, gdzie są duże aglomeracje. Głównie w woj. mazowieckim – tu zamieszkała co piąta osoba. W woj. dolnośląskim i wielkopolskim po ok. 11 proc., a także w małopolskim i śląskim. Na Lubelszczyźnie jest ich 3,5 proc., na Podlasiu jedynie 1,3 proc.

– Na Mazowszu czy Dolnym Śląsku jest lepszy dostęp do rynku pracy, oświaty, wyższy poziom życia i wyższe zarobki – wskazuje Marek Sierant, znawca spraw ukraińskich.

Biznes w Polsce

Takie rozmieszczenie może być sygnałem, że uchodźcy z Ukrainy chcą zostać u nas na dłużej. Jest i nowe zjawisko.

– Wiele osób coraz częściej przenosi biznesy do Polski, bo tam pod ostrzałem bomb, przy wyłączeniach wody, prądu trudno go prowadzić. W Warszawie otworzyły się ostatnio dwie kliniki medyczne, dwie stomatologiczne, salony kosmetyczne i restauracja Czarnomorka, na Ukrainie prestiżowa – zauważa Sierant.

Już obecnie ponad 700 tys. Ukraińców pracuje legalnie w Polsce, opłaca składki i podatki.

Nawet jeśli nie spadają bomby, życie na Ukrainie jest niezwykle trudne, we znaki dają się szalejące ceny.

Czytaj więcej

Wiceszef MSWiA: 700 tys. Ukraińców pracuje legalnie w Polsce na nasze PKB

– Są horrendalne, wzrosły o 30–40 proc., nie licząc inflacji, paliwo na Ukrainie kosztuje dziś tyle, co w Polsce, a zarobki spadły tam o jedną trzecią – mówi Marek Sierant.

Jak w najbliższych miesiącach może wyglądać ruch migracyjny?

– Latem go nie będzie, na ten czas nawet część Ukraińców z Polski może wyjechać do siebie, żeby obrobić pola. Na Ukrainie jest tradycja, że nawet jak ktoś mieszka w mieście, to ma skrawek ziemi za miastem, gdzie uprawia warzywa i owoce – zaznacza Sierant. – Ale jeśli Ukrainie nie uda się odzyskać południa kraju – część obwodu zaporoskiego czy chersońskiego po tej stronie Dniepru – i jeśli nadal będą ostrzały infrastruktury krytycznej, to emigracja może się nasilić – ocenia Sierant.

Do stanu z początku wojny raczej jednak nie powróci. Jadwiga Rogoża, analityczka z Ośrodka Studiów Wschodnich, zaznacza:

– Największa fala uchodźców miała miejsce na samym początku rosyjskiej inwazji, rok temu. Później, od maja 2022 r., gdy minął pierwszy szok, zarysowała się tendencja odwrotna – powrotów na Ukrainę było więcej niż wyjazdów. Bo okazywało się, że nie wszędzie toczą się działania bojowe, a z kolei trudy życia na emigracji są dosyć duże – mówi ekspertka.

Strach przed rakietami

Jak wskazuje, drugim momentem spodziewanej fali migracji była jesień ubiegłego roku, kiedy na Ukrainie rozpoczęły się intensywne ataki rakietowe wymierzone w system energetyczny, powodujące dotkliwe przerwy w dostawach prądu, ciepła i wody.

– Jednak ani te ataki, ani zima nie spowodowały większego odpływu ludności. Wynikało to z przystosowania się znacznej części Ukraińców do warunków wojennych, ich determinacji i poczucia, że nie mają alternatywy wobec stawiania oporu Rosji. Alona Hetmańczuk, ukraińska intelektualistka, wypowiedziała znamienne zdanie: „wolimy żyć pod rosyjskimi ostrzałami rakietowymi – niż pod rosyjską okupacją”. To wiele mówi o postawie społeczeństwa ukraińskiego. Według sondażu z końca lutego dla 87 proc. Ukraińców niedopuszczalne są jakiekolwiek ustępstwa wobec Rosji. W tej sytuacji nie widać warunków do kolejnej fali uchodźców – uważa Jadwiga Rogoża.

Czytaj więcej

NFZ ujawnił dane dotyczące opieki medycznej dla Ukraińców

Postawy ukraińskiego społeczeństwa będą jednak uzależnione od terminu zakończenia wojny i jej wyników.

– Od tego, jak będzie wyglądała odbudowa Ukrainy i jej rozwój, na ile stworzy to nowe perspektywy dla mieszkańców. Jeżeli odbudowa będzie dynamiczna, a rozwój gospodarki stworzy nowe miejsca pracy – część ludzi wróci na Ukrainę. Ale jeśli finansowanie nie będzie tak hojne, jak się zapowiada, to większość nie wróci, a odpływ ludności z Ukrainy może wręcz przyspieszyć. Osoby, które wcześniej wyjechały np. do Polski, urządziły się, znalazły pracę, będą ściągały mężów, rodziny – ocenia ekspertka.

Od rosyjskiej agresji na Ukrainę i wybuchu największego w historii exodusu uciekających przed wojną na dłużej osiadło w Polsce 1,4 mln Ukraińców, z tego 1 mln otrzymało numer PESEL – wskazują dane Urzędu do Spraw Cudzoziemców.

Od 24 lutego sytuację migracyjną w kraju zdominował napływ uchodźców z Ukrainy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum
Społeczeństwo
Afera Collegium Humanum. Wątpliwy doktorat Pawła Cz.