W minionym tygodniu, podczas transportu z kopalni w Australii Zachodniej, zaginęła radioaktywna kapsuła, która może powodować oparzenia skóry. Podczas pokonywania 1400 kilometrów pomiędzy kopalnią, znajdującą się na północ od Newman a magazynem w Perth, wypadła ona prawdopodobnie z ciężarówki, którą ją przewożono.

Choć kapsuła jest naprawdę mała, bo jej wymiary to zaledwie 8 na 6 milimetrów, to mogła stwarzać niebezpieczeństwo. Władze podkreślały, że ”stwarza ryzyko oparzeń lub chorób popromiennych”. - Naszą obawą jest to, że ktoś ją podniesie, nie wiedząc co to jest - mówił główny australijski urzędnik ds. zdrowia, Andy Robertson. - Ktoś może pomyśleć, że jest to coś interesującego i zachować ją, umieścić w swoim pokoju czy samochodzie, bądź ją komuś dać. Czujemy, że ważne jest, aby ostrzec społeczeństwo. Jeśli ktoś natknie się na kapsułę, powinien zachować szczególną ostrożność - zaznaczał.

Czytaj więcej

Australia: Władze poszukują radioaktywnej kapsuły. Może "stwarzać zagrożenie"

Władze zaapelowały do kierowców, którzy podróżowali wzdłuż Great Northern Highway między Newman a Perth od 10 stycznia, by sprawdzili swoje opony.

Akcja poszukiwawcza przyniosła skutki. Jak podaje BBC, powołując się na australijskie media, dwa tygodnie po zaginięciu kapsuły, zakończyły się jej poszukiwania. 

O jej odnalezieniu władze Australii poinformowały w środę. Nie ujawniono dokładnej lokalizacji, w której została odkryta, ale z doniesień medialnych wynika, że była w Australii Zachodniej.