Pod koniec ubiegłego tygodnia z ziemią zrównano też grób w Wołkowysku, w którym spoczywało czterech harcerzy należących do placówki konspiracyjnej AK. Zniknął stamtąd pomnik, płyta betonowa i nawet krzyż. W tym samym czasie zaorano grób zbiorowy około 40 żołnierzy AK pod Koreliczami.
Na Białorusi
dochodzi nawet
do wykopywania
szczątków polskich
żołnierzy
– Próbują zniszczyć naszą pamięć. Niszczą ślady polskości na Białorusi. Te działania mają już skalę ogólnokrajową. Najpierw przeprowadzili atak na oświatę, a teraz uderzają w miejsca pamięci. Nie tylko związanych z historią Armii Krajowej – mówi „Rzeczpospolitej” przebywający w Polsce wiceprezes prześladowanego przez władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Marek Zaniewski. – Te groby, które teraz są niszczone, przetrwały czasy radzieckie. Dbali o nie miejscowi Polacy. Mogę jeszcze zrozumieć, że w różnych okresach historycznych upadają rozmaite pomniki w zależności od sytuacji politycznej i ideologii, ale grobów i miejsc pochówków się nie rusza. W Polsce nikt nie rusza grobów sowieckich żołnierzy. Bo tak jest w cywilizowanym kraju. Na Białorusi władze poszły już zbyt daleko i nie da się tego wytłumaczyć – dodaje.
Mimo obowiązujących wciąż dwustronnych porozumień polsko-białoruskich (zobowiązują do wzajemnego poszanowania wojskowych cmentarzy i miejsc pamięci) władze w Mińsku nigdy nie wydały ani grosza na polskie cmentarze, były odbudowywane i utrzymywane przez mniejszość polską oraz ze środków polskiego podatnika. Podobnie jak dwie polskie szkoły w Grodnie i Wołkowysku, zbudowane przez Polskę w latach 90., nauczanie w nich od września przechodzi całkowicie na język rosyjski.
Na rękę Rosji
Reżim Łukaszenki do masowego niszczenia polskich grobów się nie przyznaje. Co więcej, białoruski MSZ na swojej stronie na Twitterze przekonywał ostatnio, że w Mikuliszkach „nie ma żadnych grobów wojennych”. – Polska stanowczo potępia wszelkie akty wandalizmu wymierzone w miejsca pochówku. W Polsce pod ochroną znajduje się ponad 1,2 mln mogił żołnierzy Armii Czerwonej. Niestety, Białoruś nie działa według takich samych standardów. Zamiast tego w odrażający sposób kłamie, by ukryć prawdę – odpowiadał polski MSZ. Niezależni białoruscy komentatorzy atak na miejsca pamięci wiążą z kontrowersyjną ustawą „o ludobójstwie narodu białoruskiego w czasie II wojny światowej”, podpisaną przez Łukaszenkę na początku stycznia. Władze w Mińsku od lat uważają żołnierzy Armii Krajowej za „bandytów” tak samo jak i wszystkie pozostałe formacje antybolszewickie z czasów II wojny światowej.
– Atak na miejsca pochówków żołnierzy Armii Krajowej można też powiązać z propagandą rosyjską, która przekonuje, że w Polsce niszczą pomniki radzieckich żołnierzy i groby wojskowe. Dlatego zjechałem Polskę wzdłuż i wszerz, by pokazać, że nikt tu nie niszczy grobów żołnierzy i pomników stojących na tych grobach – mówi „Rzeczpospolitej” znany białoruski historyk Ihar Melnikau, doktor historii, adiunkt Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego. Prowadzi własny kanał na YouTubie, na którym pokazuje Białorusinom m.in., w jakim stanie znajdują się radzieckie cmentarze w Polsce. – Myślę, że odbywa się to nie bez udziału Rosji. Są zainteresowani tym, by doszczętnie zniszczyć stosunki białorusko-polskie – dodaje.