Reklama

Gruzja wyspą wolności dla Białorusinów i Rosjan

Kraj otworzył drzwi dla tysięcy przybyszów, którzy po inwazji na Ukrainie uciekają przed reżimami Putina i Łukaszenki. Ale uciec nie jest łatwo.

Publikacja: 09.03.2022 20:38

Rosyjski imigrant na lotnisku w Tbilisi

Rosyjski imigrant na lotnisku w Tbilisi

Foto: AFP

Wiktor pochodzi z Mińska i jest architektem, od lat współpracuje z jedną z niemieckich firm budowlanych. W trakcie powyborczych protestów jesienią 2020 roku trafił pod walec represji, wylądował w areszcie. Po wyjściu na wolność postanowił zostać w ojczyźnie. Wyjechał kilka dni temu, po tym jak Rosja najechała Ukrainę, m.in. z terytorium Białorusi. Udał się do Tbilisi. – Wielu moich znajomych ucieka, bo są przeciwko wojnie i obawiają się powszechnej mobilizacji – mówi „Rzeczpospolitej”. Przyznaje też, że jak Białoruś zostanie odcięta od SWIFT (decyzja UE zapadła w środę wobec kilku białoruskich banków), całkowicie straci źródło dochodu. – Planuję zatrzymać się w Tbilisi. Z kolegami z Białorusi chcemy wynająć tu mieszkanie, ale nie jest łatwo, takich jak my jest bardzo dużo – twierdzi.

Od kilku dni w Mińsku i innych białoruskich miastach można zobaczyć kolejki do bankomatów i kantorów. Ludzie próbują pozbyć się białoruskiego rubla, który codziennie słabnie śladami rosyjskiego. Skupują też najpotrzebniejsze towary i leki. Wielu próbuje wyemigrować. Zachodnia granica Białorusi jest zamknięta (wypuszczają tylko zatrudnionych i na stale mieszkających w UE). Gruzja to jedyny demokratyczny kraj, który nie zamknął swojej przestrzeni powietrznej dla Białorusi po uziemieniu przez Mińsk samolotu Ryanair z opozycjonistą Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie w maju 2021 roku. Białorusini (tak samo jak Rosjanie) nie potrzebują tam wizy, w Gruzji mogą przebywać przez rok. Ale wyjechać z kraju Łukaszenki nie jest łatwo. Strona internetowa białoruskich linii lotniczych Belavia, które wykonują dziennie kilka bezpośrednich lotów do Gruzji, jest sparaliżowana.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” w mińskim biurze Belavii, wszystkie bilety wykupiono aż do 5 kwietnia. Koszt to około 1500 rubli (równowartość 2150 złotych). Ci, którzy chcą opuścić kraj natychmiast, muszą udać się do Moskwy, stamtąd do Stambułu, Erywania albo Baku, a dopiero stamtąd do Tbilisi. W tym przypadku koszt podróży średnio wyniesie ponad 120 tys. rubli rosyjskich (około 4200 złotych) i kwota ta codziennie rośnie w zależności od kondycji rubla. Z Rosji samoloty do Gruzji nie latają, gdyż Putin zawiesił wszystkie połączenia po antyrosyjskich protestach w gruzińskich miastach w 2019 roku. – By wyjechać szybko i nie przepłacić, musiałem najpierw lecieć do Moskwy, stamtąd do Władykaukazu, z którego do Gruzji można udać się wyłącznie samochodem lub autobusem, bo pociągi nie kursują – relacjonuje swoją trzydniową podróż Wiktor.

Czytaj więcej

Mołdawia i Gruzja wnioskują o członkostwo w UE. "Chcemy być częścią wolnego świata"

W poniedziałek minister gospodarki Gruzji Lewan Dawitaszwili informował, że tylko w ostatnich dniach gruzińską granicę przekroczyło 20–25 tys. Rosjan. Stwierdził, że w obecnej sytuacji Gruzja jest „wyspą wolności” w regionie. Zaatakowany w 2008 roku przez Rosję kraj, który zerwał stosunki dyplomatyczne z Rosją i stracił część swojego terytorium (Abchazję i Osetię Południową), dzisiaj otworzył swoje drzwi dla dziesiątek tysięcy uciekających przed reżimem Putina.

Reklama
Reklama

– Zawsze mieliśmy mnóstwo rosyjskich turystów, którzy zachwycali się Gruzją. Odróżniamy zwykłych Rosjan od władz w Moskwie. Od lat znajdowali tu schronienie ludzie, którzy z powodów politycznych nie chcieli mieszkać w Rosji – mówi „Rzeczpospolitej” Dmitry Awaliani, znany gruziński politolog i publicysta. Krytykuje jednak postawę gruzińskiego rządu, który zdecydował nie dołączać do sankcji Zachodu wobec Rosji, co ostatnio wywołało protesty w Tbilisi.

– Władze tłumaczą, że nie chcą drażnić Moskwy. Ale cały świat jednoczy się przeciwko Rosji, a nasi rządzący próbują zachowywać neutralność. Tak się nie da – dodaje. I wskazuje, że powodem jest zależność gospodarcza Gruzji od Rosji. Z niektórych danych wynika, że w ubiegłym roku na rosyjski rynek przypadało 55 proc. eksportu gruzińskiego wina. Kraj mocno się uzależnił od rosyjskiej żywności, m.in. 94 proc. pszenicy pochodziło z Rosji. Znacząco też zwiększył się import rosyjskiego gazu z 2,8 proc. zapotrzebowania w 2018 roku do 23 proc. w ubiegłym.

– Półki w sklepach wypełnione są rosyjskimi produktami. Już zaczynają się z tym problemy – mówi Awaliani.

W gruzińskim parlamencie pojawiają się już głosy, by wpuścić do Gruzji rosyjski system płatniczy Mir. Portal ekhokavkaza.com podaje, że 7 marca zrobiły to już gruzińskie linie lotnicze Georgian Airways, którymi Rosjanie i Białorusini docierają do Gruzji m.in. z Erywania.

Społeczeństwo
Kibice rozczarowani wizytą Leo Messiego w Kalkucie. Wdarli się na boisko i zdemolowali stadion
Społeczeństwo
Ultrabogacze podbijają świat. I nadal się bogacą
Społeczeństwo
Czy Szwajcaria ustali w referendum liczbę ludności? Głosowanie możliwe w 2026 roku
Społeczeństwo
Kłopoty z multikulturowością na antypodach
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Społeczeństwo
Pobór wraca do Europy? Francja szykuje się na trudne czasy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama