Wiktor pochodzi z Mińska i jest architektem, od lat współpracuje z jedną z niemieckich firm budowlanych. W trakcie powyborczych protestów jesienią 2020 roku trafił pod walec represji, wylądował w areszcie. Po wyjściu na wolność postanowił zostać w ojczyźnie. Wyjechał kilka dni temu, po tym jak Rosja najechała Ukrainę, m.in. z terytorium Białorusi. Udał się do Tbilisi. – Wielu moich znajomych ucieka, bo są przeciwko wojnie i obawiają się powszechnej mobilizacji – mówi „Rzeczpospolitej”. Przyznaje też, że jak Białoruś zostanie odcięta od SWIFT (decyzja UE zapadła w środę wobec kilku białoruskich banków), całkowicie straci źródło dochodu. – Planuję zatrzymać się w Tbilisi. Z kolegami z Białorusi chcemy wynająć tu mieszkanie, ale nie jest łatwo, takich jak my jest bardzo dużo – twierdzi.
Od kilku dni w Mińsku i innych białoruskich miastach można zobaczyć kolejki do bankomatów i kantorów. Ludzie próbują pozbyć się białoruskiego rubla, który codziennie słabnie śladami rosyjskiego. Skupują też najpotrzebniejsze towary i leki. Wielu próbuje wyemigrować. Zachodnia granica Białorusi jest zamknięta (wypuszczają tylko zatrudnionych i na stale mieszkających w UE). Gruzja to jedyny demokratyczny kraj, który nie zamknął swojej przestrzeni powietrznej dla Białorusi po uziemieniu przez Mińsk samolotu Ryanair z opozycjonistą Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie w maju 2021 roku. Białorusini (tak samo jak Rosjanie) nie potrzebują tam wizy, w Gruzji mogą przebywać przez rok. Ale wyjechać z kraju Łukaszenki nie jest łatwo. Strona internetowa białoruskich linii lotniczych Belavia, które wykonują dziennie kilka bezpośrednich lotów do Gruzji, jest sparaliżowana.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” w mińskim biurze Belavii, wszystkie bilety wykupiono aż do 5 kwietnia. Koszt to około 1500 rubli (równowartość 2150 złotych). Ci, którzy chcą opuścić kraj natychmiast, muszą udać się do Moskwy, stamtąd do Stambułu, Erywania albo Baku, a dopiero stamtąd do Tbilisi. W tym przypadku koszt podróży średnio wyniesie ponad 120 tys. rubli rosyjskich (około 4200 złotych) i kwota ta codziennie rośnie w zależności od kondycji rubla. Z Rosji samoloty do Gruzji nie latają, gdyż Putin zawiesił wszystkie połączenia po antyrosyjskich protestach w gruzińskich miastach w 2019 roku. – By wyjechać szybko i nie przepłacić, musiałem najpierw lecieć do Moskwy, stamtąd do Władykaukazu, z którego do Gruzji można udać się wyłącznie samochodem lub autobusem, bo pociągi nie kursują – relacjonuje swoją trzydniową podróż Wiktor.
Czytaj więcej
Prezydent Mołdawii Maia Sandu podpisała formalny wniosek o przystąpienie jej kraju do Unii Europe...
W poniedziałek minister gospodarki Gruzji Lewan Dawitaszwili informował, że tylko w ostatnich dniach gruzińską granicę przekroczyło 20–25 tys. Rosjan. Stwierdził, że w obecnej sytuacji Gruzja jest „wyspą wolności” w regionie. Zaatakowany w 2008 roku przez Rosję kraj, który zerwał stosunki dyplomatyczne z Rosją i stracił część swojego terytorium (Abchazję i Osetię Południową), dzisiaj otworzył swoje drzwi dla dziesiątek tysięcy uciekających przed reżimem Putina.