W ciągu 10 dni od "stworzenia" Ruchu Artura, na potrzeby którego założono m.in. profil na Twitterze, pokonał pod względem liczby sympatyków w tym serwisie społecznościowym nie tylko Ruch Postępowy i Demokratyczny, ale również Ligę Północną. Zjawisko zostało odnotowane m.in. przez dziennik ekonomiczny Il Sole 24 Ore.
Wszystko zaczęło się od dyskusji w czasie programu na temat nazwy nowej formacji, jaka miała powstać po rozłamie w Partii Demokratycznej (doszło do niego w związku z kryzysem przywództwa będącym efektem dymisji Matteo Renziego, byłego premiera Włoch, który zrezygnował z zajmowanych stanowisk po porażce w referendum konstytucyjnym).
Prowadzący proponowali, aby nowa formacja przyjęła nazwę "Nowa Lewica", albo "Ruch Pięciu Lewic" (nawiązanie do stworzonego przez komika Beppe Grillo Ruchu Pięciu Gwiazd). Ostatecznie jednak najbardziej spodobała się wszystkim nazwa Ruch Artura (Movimento Arturo), która wzięła się z podobieństwa między imieniem Arturo a słowem "futuro" czyli "przyszłość", którego często używają politycy.
Kiedy okazało się, że byli politycy Partii Demokratycznej nie skorzystali z propozycji autorów programu Gazebo, ci postanowili, że Ruch Artura będzie miał własne profile w mediach społecznościowych - co ogłosił główny prowadzący program, Diego Bianchi. Celem założonych profili miało być przegonienie nowej partii w liczbie internetowych sympatyków.
- Pierwszą zasadą Ruchu Artura jest: "nie ma żadnych zasad" - dodał jeden z pracujących przy Gazebo dziennikarzy, Andrea Salerno.