Reklama

Napięcie na granicy nie spada

Polskie służby szacują, że w lasach na Białorusi może kryć się kilka tysięcy osób, które chcą przedostać się do Polski. Tymczasem politycy apelują o jedność.

Publikacja: 09.11.2021 19:03

Przy granicy z Białorusią jest obecnie ok. 15 tys. polskich żołnierzy, pograniczników oraz policjant

Przy granicy z Białorusią jest obecnie ok. 15 tys. polskich żołnierzy, pograniczników oraz policjantów

Foto: AFP, Leonid Shcheglov

Patrol ustawiony na środku drogi przed Choroszczą pod Białymstokiem to pierwszy sygnał, że sytuacja jest nadzwyczajna, zatrzymywane są samochody jadące od strony wschodniej granicy – ciężarówki i osobowe, najchętniej furgonetki. Na stacji benzynowej w Czarnej Białostockiej, już na trasie do Sokółki i Kuźnicy wzburzenie, bo wielu kierowców nie zdążyło przejechać na Białoruś, mimo że przyjechali na przejście jeszcze w poniedziałek. Spod zamkniętego we wtorek od 7 rano przejścia zawracani są wszyscy, nawet ci, którzy czekali już kilkanaście godzin.

Nerwowe oczekiwanie

W Sokółce odległej od Kuźnicy o 14 kilometrów życie toczy się swoim rytmem, ludzie robią zakupy, a ulicami przejeżdżają wojskowe wozy opancerzone. Na linii strefy zamkniętej przed Kuźnicą kontrola jest już szczegółowa: sprawdzane są dokumenty, przeszukiwane samochody. Przejeżdżają tylko ci, którzy mieszkają w strefie.

Kilka kilometrów dalej, za granicą z Białorusią, jak opowiadają kierowcy, którym udało się rano wjechać do Polski, kilka tysięcy ludzi koczuje na ziemi, palą ogniska, pilnowani przez zamaskowanych białoruskich funkcjonariuszy.

Z informacji od polskich służb wynika, że w prowizorycznym obozowisku we wtorek nadal przebywało ok. 800 osób. Nie wiadomo, co stało się z grupą między 3 a 4 tys. ludzi, którzy szli z Mińska w stronę polskiej granicy (nagrał ich dron, film pokazał MON). Jak mówią nam pogranicznicy, zostali ulokowani w lasach. – Spodziewamy się szturmu na granicę – mówi nam jeden z funkcjonariuszy.

Czytaj więcej

Na granicy z Białorusią. „Ludzie wożą termosy z herbatą, nigdy nie wiesz kiedy spotkasz migranta”
Reklama
Reklama

Kulminacja szturmu – jak przewidują służby – może nastąpić w dniach 10–11 listopada – jednak nie wiadomo, czy nastąpi w tym samym miejscu, co pierwszy, poniedziałkowy zmasowany atak – ten bowiem mógł być „przygrywką" do działań właściwych. Spodziewany jest napór nawet kilku tysięcy osób (być może nawet 15 tys.). Sytuację monitorują piony operacyjne SG. Migranci są obserwowani całą dobę, także w nocy za pomocą kamer termowizyjnych. Zdjęć satelitarnych dostarcza zaś Frontex.

Atmosfera napięcia i wyczekiwania na rozwój wydarzeń daje się we znaki mieszkańcom. – To jak prawdziwa wojna – mówi sprzedawczyni ze sklepu w Sokółce, tuż przy drodze na Kuźnicę, którą co chwila przejeżdżają kolejne kolumny policyjnych aut na sygnale.

W Sejmie apel

Nieoficjalnie nasi rozmówcy z służb przyznają, że jeśli kryzys nie rozstanie rozwiązany na poziomie politycznym, to obecność migrantów w liczbie kilkudziesięciu tysięcy wzdłuż granicy potrwa aż do maja – do czasu kiedy zostanie zbudowany perymertyczny mur. We wtorek granicy strzegło 4,5 tys. pograniczników, 9 tys. wojska i po tysiąc WOT i policji.

O tym, że kryzys na granicy będzie trwał co najmniej kilka miesięcy, przekonany jest premier Mateusz Morawiecki, który podczas nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu dotyczącego sytuacji na granicy apelował do opozycji o solidarne, wspólne działanie w imię polskiej racji stanu. – To być może moment zwrotny w historii Polski. Jedność jest potrzebna nam wszystkim. Jest potrzebna przyszłym pokoleniom – mówił szef rządu.

Z kolei były szef MON i wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak w swoim wystąpieniu akcentował, że nie może być jedności bez dialogu z opozycją. – Tego dialogu po prostu nie ma – podkreślał Siemoniak. Wiceszef PO mówił też, że rząd premiera Morawieckiego powinien w tej sytuacji zakopać topór wojenny w relacjach z Unią Europejską, bo Izba Dyscyplinarna nie obroni granicy.

Kryzysowa sytuacja jest nie tylko na samej linii granicy, ale także w okolicy. Migranci, którzy przedostali się do Polski w minionych dniach, błąkają się po lasach, niektórzy są skrajnie wyczerpani. Odnajdują ich tam przedstawiciele organizacji pozarządowych. Potem migranci są przejmowani przez Straż Graniczną, która wdraża swoje procedury. W oparciu o zaostrzoną ustawę o cudzoziemcach od 26 października SG wydała już 1006 decyzji o opuszczeniu Polski (tylko we wtorek 85). Wydanie takiej decyzji wiąże się z wyprowadzeniem takich osób na stronę białoruską. Obejmuje ich zakaz wjazdu do strefy Schengen do pięciu lat. —mik

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Nagroda Giedroycia dla poety-żołnierza Serhija Żadana i prof. Krzysztofa Pomiana
Społeczeństwo
Laudacja na cześć Serhija Żadana, laureata Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia
Społeczeństwo
Laudacja na cześć Krzysztofa Pomiana, laureata Nagrody im. Jerzego Giedroycia
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Społeczeństwo
Ukraina wypuszcza młodych mężczyzn za granicę. Ogromny ruch na przejściach do Polski
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama