[b]Dlaczego uważa pan, że samobójstwo jest oskarżeniem państwa?[/b]
Weźmy taki przypadek: matka trojga dzieci, która zostaje zwolniona z pracy. Czy ona powinna być zwolniona, jeżeli utrzymuje dzieci? Nie. Można ją przenieść na inne stanowisko, ale trzeba ją utrzymać, bo to jest dla dobra państwa. Przedsiębiorca prywatny też powinien przewidywać skutki swojej decyzji. Ona przychodzi do domu. Truje dzieci tlenkiem węgla i sama wyskakuje przez okno. Czy to nie jest oskarżenie państwa czy w ogóle systemu gospodarczo-społecznego?
Nie wolno człowieka zostawić samemu sobie, bez perspektyw.
[b]Jak państwo ma z tym walczyć?[/b]
Sprawa jest złożona. Dziewięcioletni chłopczyk powiesił się w parku i napisał: „Dom nie był mi przyjazny. W szkole mi było źle”. Oskarżył dwa środowiska – rodzinne i szkolne. Czyli to dziecko było pozostawione samo sobie. Czy można człowieka rzucić na głęboką wodę, jeśli nie umie pływać? Nie. Trzeba dać mu instruktora, który nauczy go, jak zachować się w wodzie.
W szkole nauczyciele nie podchodzą do uczniów indywidualnie. Dla nich ideałem są uczniowie superzdolni i niesprawiający kłopotu. Tymczasem problemem są ci, którzy wloką się w ogonie. Im trzeba pomóc. Trudności w nauce i konflikty rodzinne to najczęstsze przyczyny zamachów samobójczych dzieci. Do tego dochodzi jeszcze miłość, to przyczyna 10 proc. samobójstw wśród dzieci, niezależnie od płci. Miłość między dziećmi jest uczuciem potężnym. Może zdziałać cuda i może doprowadzić do degradacji osobowości.
[b]Rodzice nie powinni dopuścić do takiej sytuacji.[/b]
Nie lubię, jak ktoś mówi: „on pochodził z dobrej rodziny”. Chłopak włamał się do samochodu. Matka – dyrektor departamentu, ojciec – pułkownik wojska. To jest zła rodzina, jeżeli doprowadziła do tego, że chłopak, który ma wszystko w domu, włamuje się do auta.
Dobra rodzina to taka, która w soboty, niedziele spotyka się na obiedzie. Kiedy omawia się problem systemu wartości, mówi dziecku, co jest dobre, co złe. Nieważne jest wykształcenie rodziców ani to, gdzie pracują.
Są rodzice, którzy się w ogóle nie interesują dzieckiem. Uważają, że jak ma 12 lat, to jest dorosły. Stąd problem narkomanii, alkoholizmu, przestępczość.