– Tam, gdzie widać zza garnituru, czyli za uszami, nikt nic nie miał – żartuje Lewandowska.
Szukamy dalej. Tomasz Kalita, rzecznik SLD, też tatuażu u nikogo nie widział. – Ale ja nie jeżdżę na wakacje z posłankami, jak to było w poprzedniej kadencji – zastrzega.
[srodtytul]Zapałki, czyli blizna zamiast strzały[/srodtytul]
Gwiazda komisji hazardowej Bartosz Arłukowicz (Lewica) w ogólniaku grał w zespole punkowym "A To My" i zawsze marzył o tatuażu.
– Podobają mi się małe tatuaże. Jednak nie wiem, czy zbiorę się na odwagę, by go kiedyś zrobić – mówi "Rz".
Z kolei poseł SLD Jerzy Wenderlich do tatuaży się zniechęcił. – Gdy byłem dzieckiem, imponowały mi – zdradza. – Postanowiłem jeden zrobić samemu. Ktoś mi powiedział, że można go wykonać siarką z zapałek. Użyłem całego pudełka. Ale zamiast strzały wyszła z tego przerażająca rana.
Doszło do zakażenia, rana źle się goiła. Do dziś Wenderlich ma na przedramieniu bliznę. Gdy dorósł, nie chciał już prawdziwego tatuażu. – Bardzo się przed tym wzdragam, mimo całego swojego liberalizmu obyczajowego. Uprzedziłem syna, żeby tatuażu nie robił – mówi.
Gdy już nie będą mieli nic do pokazania
Dlaczego politycy nie chcą się chwalić tatuażami?
– Tatuaż jest komunikatem intymnym. A polityk z definicji przynależy do sfery publicznej – wyjaśnia prof. Roch Sulima, antropolog kultury, kierownik Zakładu Kultury Współczesnej w Instytucie Kultury Polskiej UW. – W tradycji europejskiej tatuaż jest kojarzony z subkulturą i traktowany jako piętno, które się wybiera samemu, aby odróżnić się od innych. Albo na odwrót, żeby zademonstrować tajemną więź z jakąś grupą.
Prof. Sulima zaznacza, że tatuaże robią się modne.
– Sądzę, że jeśli politycy nie będą mieli już nic do pokazania, ani w sztuczkach retorycznych, ani swoim ubiorem dobrze skomponowanym, to sięgną i do tych semiotycznych środków – prorokuje.
[srodtytul]Do mnie nie pasuje motylek czy delfinek [/srodtytul]
Morańskiego zaciekawiło zdjęcie posłanki ze smokiem.
– Kto to jest? – dopytywał.
– Ta osoba nie chciała nam powiedzieć, w jakim miejscu ma tatuaż – odpowiadamy. Posłankę ze zdjęcia – Iwonę Guzowską (PO), wielokrotną mistrzynię świata i Europy w kick -boxingu i boksie – zastaliśmy na nartach.
– Gdzie ma pani tatuaż?
– Nie powiem.
– Posłanka Szczypińska powiedziała o swoim, choć z henny.
– Szczypińska miała tatuaż? Z henny? To wiocha jest! Ja swój zrobiłam dziesięć lat temu. To, że mam smoka, nie ma nic wspólnego z tym, że jestem posłanką. Zawsze chciałam mieć. I to smoka. Do mnie nie pasuje motylek czy delfinek. Jest w takim miejscu, że nie widać – mówi Guzowska.
Nie chce mieć więcej tatuaży. – Ten jeden jest idealny – twierdzi. – Akurat. Nie za duży, nie za mały. Nie znudził mi się. To jest mój tatuaż i on zostaje ze mną. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Nie rozmawia z innymi posłami na temat tatuaży. – Mój tatuaż, to moja sprawa. I to, co każdy ma na ciele, to jest jego prywatna sprawa jak bielizna. Ja bielizny nie pokazuję. Bo to jest przekroczenie granicy mojej prywatności – tłumaczy Guzowska.
Ale cztery lata temu wzięła udział w programie telewizyjnym "Show!Time" i podczas sesji pokazała smoka.