Esemesy od papieża mają zawierać słowa wsparcia i nadziei.
Będzie też można przesyłać zdjęcia i ściągać muzykę. Wszystko w służbie spodziewanych 225 tysięcy pielgrzymów, 8 tysięcy wolontariuszy, 3 tysięcy dziennikarzy w ponad 700 miejscach w Sydney i okolicach. Organizatorzy podpisali umowę z australijskim gigantem telekomunikacyjnym Telstra, który imprezę zaopatrzy we wszystkie najnowsze zdobycze elektronicznego high-tech. Koordynator tego przedsięwzięcia ze strony episkopatu Australii biskup Anthony Fisher nie kryje dumy: „To będą najbardziej innowacyjne jak dotąd ŚDM”.
Kościół przemówi więc w Australii do swoich młodych wiernych ich językiem – Internetu i esemesów, czyli tak, jak oni najczęściej rozmawiają między sobą. To nie przystaje do zakorzenionego stereotypu, że Kościół jest antytezą postępu, jeśli nie wręcz wrogiem nowoczesności. Wśród części, szczególnie starszych, wiernych pokutuje przekonanie, że powaga i doniosłość płynących z Kościoła treści nie licuje z Internetem, iPodem czy esemesem, zwłaszcza że w tym pierwszym łatwo się natknąć na bluźnierstwo. Jak wynalazek druku i odkrycie Ameryki
Co na ten temat mówi sam Kościół? Paweł VI w encyklice „Evangeli nuntiandi” z 1975 r. napisał: „Kościół byłby winny przed swoim Panem, gdyby nie używał tych potężnych pomocy, które ludzki umysł coraz bardziej usprawnia i doskonali”. 26 lat później Jan Paweł II oficjalnie przybił Internetowi placet. W Sali Klementyńskiej w uroczystości transmitowanej przez telewizję kliknął w laptop i adhortacja „Ecclesia in Oceania” popłynęła do wszystkich diecezji tego regionu. Rok później polski papież ogłosił orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, w którym porównał rewolucję w informatyce do wielkich odkryć geograficznych, renesansu i wynalezienia druku. Uznał Internet nowym i koniecznym forum głoszenia Ewangelii: „Wzywam cały Kościół do odważnego przekroczenia tego nowego progu, do wypłynięcia na głębię cyberprzestrzeni”. Nie znaczy to wcale, że Kościół i Watykan dopiero wówczas otworzyły się na cyberprzestrzeń. Z Internetu korzystały w miarę swoich technicznych i finansowych możliwości i w miarę elektronicznego postępu.
Najlepszym przykładem może tu być Radio Watykańskie. Dziś dzięki podcastowi można odsłuchać w Internecie większość audycji po włosku czy innych sekcji językowych. Można też zamówić sobie przysyłany bezpłatnie e-mailem biuletyn. na razie w czterech językach: włoskim, niemieckim słowackim i polskim. Wszystkie sekcje językowe połączone są systemem intranet, a niedługo wprowadzony zostanie nowy: content maker. Radio Watykańskie działa więc, oczywiście na miarę swoich skromnych środków, jak każda nowoczesna stacja radiowa z cyfrowym montażem i wewnętrzną siecią.