Mniejszości poczekają na podwójne nazwy

Chociaż ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych obowiązuje ponad dwa lata, nigdzie nie stanęła jeszcze tablica z nazwą w dwóch językach

Aktualizacja: 15.05.2008 08:07 Publikacja: 15.05.2008 03:02

W urzędowym nadawaniu dwujęzycznych nazw najbardziej zaawansowane są gminy na Opolszczyźnie. Pionierem była gmina Radłów, która do tej pory jako jedyna przeszła procedurę i zarejestrowała niemieckie nazwy. – Gmina właśnie ogłosiła przetarg na wykonanie tablic, a tamtejszy wójt przeciera trudny administracyjny szlak, mimo że nie jest z mniejszości – mówi poseł Ryszard Galla, wiceprezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców.

Na Opolszczyźnie do dwujęzycznego nazewnictwa uprawnionych jest 26 gmin, w każdej od pięciu do dziewięciu miejscowości. Dotychczas wnioski złożyło dziesięć gmin – osiem trafiło do MSWiA.

O tym, jakie przeszkody mogą napotkać mniejszości, świadczy zamieszanie z nazwą najważniejszego dla Polaków i Niemców miejsca na Opolszczyźnie – Góry św. Anny. Dosłowne jej tłumaczenie Sankt Annaberg oprotestował wojewoda opolski. Wprowadzono ją w 1934 r., a nadawanie nazw z okresu III Rzeszy jest niedozwolone. – Jednak administracja III Rzeszy chciała Sankt Annaberg zmienić na Ahnenberg, czyli Górę Przodków. Z kolei poprzednia nazwa Annaberg byłaby ukłonem w stronę PRL, gdzie forsowano nazwę Góra Anny – przekonuje Galla.

Proponuje, by oprócz przepisów kierować się też zdrowym rozsądkiem. W ostatnich dniach wojewoda zmienił stanowisko. – Uznaliśmy argumenty środowisk naukowych i wojewoda nie oprotestuje po raz kolejny wniosku gminy Leśnica, na której terenie leży Góra św. Anny – zapewnia Kordian Michalak, rzecznik wojewody opolskiego.

Być może w tym roku przy nazwie Puńsk pojawi się litewska: Punskas. – Czekamy na decyzję MSWiA. Mam nadzieję, że wkrótce w 30 miejscowościach obok polskich pojawią się napisy litewskie – mówi wójt Puńska Witold Liszkowski. Bliska nadania dwujęzycznych nazw, polskich i litewskich, jest gmina Sejny.

Znacznie większy problem z dwujęzycznymi nazwami ma mniejszość białoruska. Prawo do dwujęzycznych nazw urzędowych ma 13 podlaskich gmin, ale dotychczas jako jedyna podjęła niezbędną uchwałę Rada Miasta Hajnówki (narodowość białoruską deklaruje tu 27 proc. mieszkańców). Pozostałe gminy wiejskie, chociaż mniejszość stanowi tam dużo większy odsetek, zwlekają. Tak jest np. w gminach Czyże i Orla, gdzie Białorusini to ponad 80 proc. mieszkańców.

Jerzy Chmielewski, redaktor naczelny białoruskiego magazynu „Czasopis”, tłumaczy, że dzieje się tak z obaw o to, jak podwójne nazwy zostaną przyjęte przez pozostałych: – To też efekt niskiej świadomości narodowej Białorusinów, której nie można porównywać ze świadomością Niemców czy nawet Litwinów.

Mam nadzieję, że wkrótce w 30 miejscowościach pojawią się także napisy litewskie - Witold Liszkowski, wójt Puńska

Inny problem mają Ukraińcy. Ustawa mówi, że o dwujęzyczne nazwy mogą występować gminy, w których mniejszość stanowi co najmniej 20 proc. – Jesteśmy rozproszeni i w żadnej gminie nie mamy tego progu – podkreśla Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce, który zabiega o nowelizację ustawy.

O ile na zachodzie Polski mieszkańcy liczą, że niemiecka nazwa przyciągnie turystów, o tyle na wschodzie pokutują historyczne zaszłości. Dwujęzyczne tablice nie zawisły też na Podkarpaciu i w Małopolsce, gdzie domagają się tego Łemkowie stanowiący grupę etniczną. Najbardziej zaawansowana i najgłośniejsza jest sprawa wsi Bielanka. Zebranie wiejskie jednym głosem zgodziło się na dodanie łemkowskiej nazwy – Bilanka. Rada Gminy Gorlice przyjęła uchwałę.

– Na 15 radnych przeciw było tylko czterech – informuje sekretarz gminy Halina Oruba. Ale radni, którzy byli przeciw, i część mieszkańców przy poparciu proboszcza parafii w Szymbarku, do której należą osoby wyznania rzymskokatolickiego z Bielanki, zwrócili się do wojewody o wstrzymanie nadania łemkowskiej nazwy. O dodanie łemkowskich nazw ubiegają się m.in. w gminie Uście Gorlickie, Sękowa i Ropa, ale zebrania wiejskie nie wyraziły jeszcze opinii.

Koszty zmiany nazw pokrywa budżet państwa. Tylko na Opolszczyźnie kosztować to będzie 1,7 mln zł. Wójt Puńska obliczył, że państwo będzie musiało tam wydać 80 tys. zł. Gminy płacą za zmianę tablic na urzędach.

W urzędowym nadawaniu dwujęzycznych nazw najbardziej zaawansowane są gminy na Opolszczyźnie. Pionierem była gmina Radłów, która do tej pory jako jedyna przeszła procedurę i zarejestrowała niemieckie nazwy. – Gmina właśnie ogłosiła przetarg na wykonanie tablic, a tamtejszy wójt przeciera trudny administracyjny szlak, mimo że nie jest z mniejszości – mówi poseł Ryszard Galla, wiceprezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców.

Na Opolszczyźnie do dwujęzycznego nazewnictwa uprawnionych jest 26 gmin, w każdej od pięciu do dziewięciu miejscowości. Dotychczas wnioski złożyło dziesięć gmin – osiem trafiło do MSWiA.

Pozostało 85% artykułu
Społeczeństwo
Kielce: Poważna awaria magistrali wodociągowej. Gdzie brakuje wody?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni