W urzędowym nadawaniu dwujęzycznych nazw najbardziej zaawansowane są gminy na Opolszczyźnie. Pionierem była gmina Radłów, która do tej pory jako jedyna przeszła procedurę i zarejestrowała niemieckie nazwy. – Gmina właśnie ogłosiła przetarg na wykonanie tablic, a tamtejszy wójt przeciera trudny administracyjny szlak, mimo że nie jest z mniejszości – mówi poseł Ryszard Galla, wiceprezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców.
Na Opolszczyźnie do dwujęzycznego nazewnictwa uprawnionych jest 26 gmin, w każdej od pięciu do dziewięciu miejscowości. Dotychczas wnioski złożyło dziesięć gmin – osiem trafiło do MSWiA.
O tym, jakie przeszkody mogą napotkać mniejszości, świadczy zamieszanie z nazwą najważniejszego dla Polaków i Niemców miejsca na Opolszczyźnie – Góry św. Anny. Dosłowne jej tłumaczenie Sankt Annaberg oprotestował wojewoda opolski. Wprowadzono ją w 1934 r., a nadawanie nazw z okresu III Rzeszy jest niedozwolone. – Jednak administracja III Rzeszy chciała Sankt Annaberg zmienić na Ahnenberg, czyli Górę Przodków. Z kolei poprzednia nazwa Annaberg byłaby ukłonem w stronę PRL, gdzie forsowano nazwę Góra Anny – przekonuje Galla.
Proponuje, by oprócz przepisów kierować się też zdrowym rozsądkiem. W ostatnich dniach wojewoda zmienił stanowisko. – Uznaliśmy argumenty środowisk naukowych i wojewoda nie oprotestuje po raz kolejny wniosku gminy Leśnica, na której terenie leży Góra św. Anny – zapewnia Kordian Michalak, rzecznik wojewody opolskiego.
Być może w tym roku przy nazwie Puńsk pojawi się litewska: Punskas. – Czekamy na decyzję MSWiA. Mam nadzieję, że wkrótce w 30 miejscowościach obok polskich pojawią się napisy litewskie – mówi wójt Puńska Witold Liszkowski. Bliska nadania dwujęzycznych nazw, polskich i litewskich, jest gmina Sejny.