Szkoły nie mogą poradzić sobie z mobbingiem, choć od lat starają się wyplenić to zjawisko. Okazuje się, że wśród chłopców ósmej i dziewiątej klasy szkoły podstawowej 9 procent co najmniej raz w tygodniu jest narażonych na prześladowania. Stanowi to wzrost o 2 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Co czwarty uczeń i co dziesiąta uczennica w klasie ósmej i dziewiątej szkoły podstawowej oraz w szkołach zawodowych uczestniczyli w bijatykach lub spotkali się z groźbami fizycznymi. Co szósty chłopiec i co dziesiąta dziewczyna doznali przemocy, także seksualnej. Molestowania doświadczały zwłaszcza uczennice gimnazjów i szkół zawodowych. Okazuje się, że co 20 nastolatka uczęszczająca do gimnazjum i co dziesiąta uczennica szkoły zawodowej odbyła stosunek seksualny wbrew swojej woli. Co piąty uczeń klasy ósmej i dziewiątej, co piąty licealista i prawie co drugi uczeń szkoły zawodowej przynajmniej raz w miesiącu się upija. Tylu samo młodych ludzi eksperymentuje z narkotykami.

Można założyć, że raport o sytuacji fińskiej młodzieży na tle podobnych badań w innych krajach europejskich nie wyróżnia się niczym szczególnym. Tyle że socjologów uderzyło jedno – dramatyczny brak kontaktu między nastolatkami a ich rodzicami. Prawie połowa rodziców uczniów starszych klas szkół podstawowych nie wie, gdzie ich latorośle spędzają weekendowe wieczory.

Na domiar złego raport opublikowano kilka dni po tym, jak 22-letni Matti Juhani Saari, uczeń szkoły zawodowej w Kauhajoki, zabił dziewięcioro swoich kolegów i nauczyciela, a potem sam strzelił sobie w głowę. Policja ustaliła, że chłopak był prześladowany przez kolegów. Czy można się więc dziwić, że Finlandia wciąż nie może otrząsnąć się z szoku. W kraju szerokim echem odbiły się zatem słowa biskupa diecezji Lapua (w której doszło do strzelaniny) Simo Peury, który zaapelował do rodziców, by znaleźli czas dla swoich dzieci. – Zmieńcie swój styl życia i codzienny wybór wartości – wzywał.