Amerykanki próbują ratować małżeństwa, kupując np. za 50 dolarów manekina wielkości człowieka, wyciętego z kartonu z naklejonym zdjęciem (tzw. Flat Daddy). Wożą go w samochodzie i sadzają z tyłu, między dziecięcymi fotelikami. – Wszędzie go ze sobą zabieram, nawet do pracy. Czasem kładę go na kanapie i przykrywam kocem – opowiadała „Boston Globe” Kay Judkins z Caribou, której mąż służył w Afganistanie. Raz zabrała go nawet do spowiedzi.
W Internecie można znaleźć film oparty na autentycznych wydarzeniach. – Zgadnij, kto czeka w salonie – mówi mama do kilkuletniego chłopca. Widać jego zdziwioną minę, gdy na podłodze, przed kanapą, widzi tatę z kartonu. Mama tłumaczy: – Cały tata nie może jeszcze wrócić do domu. To tylko jego część.
Chłopiec chwyta manekina i biegnie z nim na huśtawkę. Potem razem jedzą obiad (przed tatą stoi talerz z jedzeniem). Gdy chłopiec idzie spać, tata leży obok niego pod kołdrą. A gdy całą rodziną idą do kina (z tatą pod pachą), proszą o dwa bilety dla dorosłych i jeden dla dziecka.
– To kuriozalny pomysł. Ale może mieć sens, choć tylko w przypadku dzieci do trzeciego roku życia, które łatwo mogą zapomnieć rodziców – mówi „Rz” Katarzyna Filimoniuk, psycholog wojskowy. – Dla małżeństw najważniejsza jest rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Nie tylko o rzeczach ważnych i dzieciach, ale też o bzdurach, szarzyźnie, rutynie – dodaje.
[srodtytul] Zamiast męża – obcy człowiek[/srodtytul]