Chodzi wyłącznie o pomoce domowe oraz opiekunów i opiekunki inwalidów i osób niedołężnych. Ale to co najmniej połowa przebywających we Włoszech nielegalnych imigrantów. Zazwyczaj pochodzą z Ameryki Południowej, Sri Lanki lub Ukrainy. Wśród Włochów cieszą się opinią sumiennych, uczciwych i przyjaznych.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat zdominowali ten specyficzny rynek pracy, bijąc włoską konkurencję zaangażowaniem i ceną. Śniady chłopak czy blondynka o słowiańskich rysach towarzyszący staruszkom na wózkach inwalidzkich w supermarketach, parkach czy barach to we Włoszech widok normalny. Włoskie panie domu nierzadko się licytują, wymieniając zalety “mojej Ukrainki” czy “mojej Peruwianki”.
Gdy rząd w ramach walki z nielegalną imigracją przeprowadził przez parlament w lipcu drakońską ustawę kryminalizującą to zjawisko (5 – 10 tys. euro grzywny i wydalenie), Włosi jak jeden mąż stanęli w obronie swoich pomocy domowych i opiekunów. Argumentowali, że nie można uczciwie pracujących ludzi wrzucać do jednego worka z handlarzami narkotyków, prostytutkami i bandytami. Wsparły ich włoskie media. Najpierw wycofał się szef MSW Roberto Maroni, ogłaszając, że tej grupy przybyszów sankcje nie dotyczą. Tydzień później gotów był już rządowy plan abolicji.
Od 1 do 30 września każdy, kto legalnie mieszka na stałe we Włoszech, może wystąpić o legalizację pobytu swojej pomocy domowej lub opiekuna. W przypadku osoby samotnej trzeba się legitymować dochodem 20 tys. euro rocznie, minimum dla rodziny to 25 tys. Zatrudniający opiekunów muszą przedstawić zaświadczenie lekarskie.
Legalizacja kosztuje 500 euro. Wszystko można załatwić przez Internet, tylko po odbiór zezwolenia na pobyt trzeba się osobiście udać na policję i zapłacić dodatkowo 80 euro. W przypadku niespełnienia warunków formalnych i odrzucenia podania wpłaconych 500 euro nie będzie można odzyskać.