– Nie wiem, jak wam dziękować – mówiła wczoraj do dziennikarzy Wioletta Woźna, matka maleńkiej Róży. Chwilę wcześniej Sąd Rejonowy w Szamotułach postanowił, że dziewczynka wróci do biologicznych rodziców. – Natalka (starsza córka – red.) już wczoraj szykowała ubranka Różyczki. Dzieci przez cały czas o niej myślały. A ja jeszcze nie mogę uwierzyć, że za chwilę będzie z nami – powtarzała Woźna.
Pod koniec lipca sąd w Szamotułach postanowił, że nowo narodzone dziecko Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka trafi do rodziny zastępczej. Powodem były raporty kuratorów, którzy od dawna zajmowali się rodziną. Wynikało z nich, że Woźna nie umie dbać o dom, jest apatyczna i niezaradna. Szwak z kolei ma zbyt mało czasu, by podołać obowiązkom, w dodatku jest stary – ma 62 lata. Do tego doszła niekorzystna dla Woźnej opinia ordynatora oddziału noworodkowego, na którym przebywała po urodzeniu Róży. Została ona sporządzona na podstawie obserwacji położnej środowiskowej.
Dlaczego sąd zmienił decyzję? Jak wynika z uzasadnienia, w domu Szwaków nastąpiła „pewna poprawa”. Zgoda na powrót dziecka do rodziców została jednak obwarowana licznymi nakazami.
– Z opinii biegłych wynika, że Wioletta Woźna nie jest w stanie samodzielnie opiekować się dzieckiem. Może to zrobić wyłącznie z pomocą Władysława Szwaka. Ale i on musi korzystać z zewnętrznego wsparcia – podkreślała sędzia Jolanta Biniak.
[wyimek]Dobrze, że sąd naprawił swój błąd - Adam Bodnar, Helsińska Fundacja Praw Człowieka[/wyimek]