Róża wraca do domu

Dziewczynka ma zostać oddana rodzicom. Ale ci muszą otrzymać pomoc

Publikacja: 16.09.2009 03:13

Nie mogę uwierzyć, że za chwilę Różyczka będzie z nami – cieszyła się z decyzji sądu Wioletta Woźna

Nie mogę uwierzyć, że za chwilę Różyczka będzie z nami – cieszyła się z decyzji sądu Wioletta Woźna

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

– Nie wiem, jak wam dziękować – mówiła wczoraj do dziennikarzy Wioletta Woźna, matka maleńkiej Róży. Chwilę wcześniej Sąd Rejonowy w Szamotułach postanowił, że dziewczynka wróci do biologicznych rodziców. – Natalka (starsza córka – red.) już wczoraj szykowała ubranka Różyczki. Dzieci przez cały czas o niej myślały. A ja jeszcze nie mogę uwierzyć, że za chwilę będzie z nami – powtarzała Woźna.

Pod koniec lipca sąd w Szamotułach postanowił, że nowo narodzone dziecko Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka trafi do rodziny zastępczej. Powodem były raporty kuratorów, którzy od dawna zajmowali się rodziną. Wynikało z nich, że Woźna nie umie dbać o dom, jest apatyczna i niezaradna. Szwak z kolei ma zbyt mało czasu, by podołać obowiązkom, w dodatku jest stary – ma 62 lata. Do tego doszła niekorzystna dla Woźnej opinia ordynatora oddziału noworodkowego, na którym przebywała po urodzeniu Róży. Została ona sporządzona na podstawie obserwacji położnej środowiskowej.

Dlaczego sąd zmienił decyzję? Jak wynika z uzasadnienia, w domu Szwaków nastąpiła „pewna poprawa”. Zgoda na powrót dziecka do rodziców została jednak obwarowana licznymi nakazami.

– Z opinii biegłych wynika, że Wioletta Woźna nie jest w stanie samodzielnie opiekować się dzieckiem. Może to zrobić wyłącznie z pomocą Władysława Szwaka. Ale i on musi korzystać z zewnętrznego wsparcia – podkreślała sędzia Jolanta Biniak.

[wyimek]Dobrze, że sąd naprawił swój błąd - Adam Bodnar, Helsińska Fundacja Praw Człowieka[/wyimek]

Wsparcie ma zapewnić kurator i pracownicy Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach. Przedstawiciel tej instytucji zapewniał w sądzie, że może przydzielić rodzinie pracowników, którzy będą im pomagali w prowadzeniu domu przez pięć dni w tygodniu, nawet po sześć godzin dziennie. Kurator i przedstawiciele pomocy społecznej mają co tydzień składać sądowi raport o sytuacji w domu rodziców Róży. – Nawet więźniowie nie są w ten sposób obstawiani. Jak tu normalnie funkcjonować? – pyta ks. Paweł Pawlicki, proboszcz z Chojna, który zaangażował się w walkę o powrót Róży do domu.

– Tej rodzinie potrzeba stałej pracy socjalnej. Musimy ustalić, czy poprawa nie wynika z krótkotrwałego zrywu – mówiła sędzia. Przy okazji zaatakowała MGOPS we Wronkach. – Deklaracje dotyczące pomocy składał od 2006 r. Długo nie podejmował jednak żadnych działań, by zmienić sytuację panującą w domu Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka.

Co na to przedstawiciele ośrodka? – Sąd krzywdzi ludzi, którzy angażowali się w pomoc. Wolałabym jednak tego nie komentować – ucina Weronika Klimontowska-Nawrocka, kierowniczka placówki.

Tymczasem adwokat rodziny z Błot Wielkich nie kryje radości. – Teraz mogę odetchnąć. Sąd zachowuje się dziwnie, próbując przerzucić odpowiedzialność z kuratora na pomoc społeczną. Najważniejsze jednak, że Róża wraca do domu – podkreśla mec. Małgorzata Heller-Kaczmarska.

– Sprawa została rozstrzygnięta po naszej myśli – wtóruje jej Tomasz Tadla, przedstawiciel rzecznika praw dziecka. – Zastanawia mnie tylko, dlaczego sąd podkreślał, że rodzinie potrzebna jest ponadstandardowa pomoc. Z opinii biegłych to nie wynikało.

– Decyzja o odebraniu dziewczynki rodzicom nigdy nie powinna była zapaść. Dobrze, że sąd naprawił swój błąd. To świadczy nie tylko o sile wymiaru sprawiedliwości, ale i demokracji – uważa Adam Bodnar, sekretarz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Bardziej powściągliwa jest Marta Kukowska z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, który też zajmował się sprawą. – Nie skomentujemy decyzji, dopóki nie zapoznamy się z jej pisemnym uzasadnieniem – mówi.

Róża wróci do rodziców już dziś. Nie wiadomo na jak długo. Przed sądem nadal toczy się sprawa o pozbawienie Woźnej i Szwaka praw rodzicielskich wobec wszystkich czworga dzieci.

Z kolei Prokuratura Okręgowa w Poznaniu sprawdza, czy lekarze ze szpitala w Szamotułach złamali prawo, poddając Woźną sterylizacji podczas porodu Róży. Kobieta twierdzi, że nie wyrażała na to zgody. O sprawie jako pierwsza napisała „Rz”.

Społeczeństwo
Child Alert. Policja szuka zaginionej jedenastolatki
Społeczeństwo
Psychiatra o zbrodni na UW: Oblaliśmy jako społeczeństwo dwa testy
Społeczeństwo
Imigrant dobry, pod warunkiem, że jest sprawdzony
Społeczeństwo
Najnowsza prognoza pogody na 10 dni. Kiedy wreszcie będzie cieplej?
Społeczeństwo
Kosmiczna szansa dla Polski. Co przyniesie „sławoszomania”?