Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło, że w ciągu trzech lat zlikwiduje połowę nielegalnych obozowisk nomadów.
– Chodzi o obozy i squaty, w sumie około 300 takich miejsc – mówił szef MSW Brice Hortefeux po specjalnej konferencji w tej sprawie zorganizowanej przez prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego. Minister Hortefeux zapowiedział szybkie odesłanie do Rumunii i Bułgarii wszystkich Romów, którzy popełnili wykroczenia przeciw porządkowi publicznemu. Władze skarbowe mają z kolei wyznaczyć dziesięciu inspektorów, którzy skontrolują źródła dochodów mieszkańców obozów.
– Wielu naszych rodaków jest słusznie zaskoczonych, widząc, jakie samochody ciągną karawany – zauważył Hortefeux. Politycy socjalistycznej opozycji i obrońcy praw mniejszości są oburzeni. – Mamy do czynienia z rasową stygmatyzacją. Pałac Elizejski chce wzbudzić strach, by wprowadzić proponowane przez siebie środki bezpieczeństwa – powiedział Dominique Sopo, szef organizacji SOS Racisme. Do protestów dołączył Związek Francuskich Studentów Żydowskich, przypominając, że większość Romów to obywatele Francji.
– Zarzut rasowego naznaczania Romów to przesada – mówi „Rz” francuski politolog prof. Dominique Moisi. – Jest jednak jasne, że władze postanowiły zagrać kartą populizmu. Być może chodzi o zyskanie skrajnie prawicowego elektoratu przed wyborami w 2012 roku.
Francuski spór o Romów to efekt wydarzeń, które rozegrały się w ubiegłym tygodniu w miasteczku Saint-Aignan w środkowej Francji. Policjanci zastrzelili tam Cygana podczas kontroli drogowej, co wywołało falę zamieszek. Policja twierdzi, że funkcjonariusz musiał strzelać, bo Rom, zamiast się zatrzymać, skierował pędzący samochód w stronę innego policjanta. Romowie mówią, że to nieprawda.