- Korespondencja ze Sztokholmu
W autobiografii, która zszokowała całą Szwecję, mistrz świata w skoku wzwyż Patrik Sjöberg opowiada, że fiński trener molestował go seksualnie od 11. do 15. roku życia. Nazywał swoje praktyki testami, twierdząc, że „sportowiec musi sprawdzać swoje ciało w różny sposób”, albo tłumacząc, że chce spróbować szczególnego typu masażu – relacjonował Sjöberg w telewizyjnych wiadomościach „Aktuellt”.
W ostatnich miesiącach skandale z molestowaniem nieletnich sportowców kilkakrotnie wstrząsały Szwecją. Przewodnicząca Szwedzkiego Związku Sportowego Karina Mattsson Weijber proponuje w związku z tym, by wprowadzić kontrolę kandydatów na instruktorów w rejestrze przestępstw: osób karanych za pedofilię nie dopuszczano by do szkolenia dzieci i młodzieży.
Propozycję upublicznienia danych o przestępstwach minister sprawiedliwości Beatrice Ask przyjęła z niechęcią. – Nie należy się łudzić, że więcej danych to rozwiązanie problemu – deklarowała, powołując się właśnie na przypadek Patrika Sjöberga. Jej zdaniem świadczy on o tym, że dzieci są często molestowane przez osoby im najbliższe. W takiej sytuacji zaś żaden wyciąg z rejestru przestępstw nie zapobiegnie tragedii.
Podobnego zdania jest psychiatra Niklas Langström, który podkreśla, że 90 procent wszystkich sądzonych za przestępstwa seksualne osób nie jest recydywistami, co oznacza, że w chwili popełniania przestępstwa nie jest znane policji. Zdaniem Langströma skuteczna kontrola byłaby szczególnie trudna, gdyż większość spośród 650 tysięcy osób zajmujących się szkoleniem młodych sportowców to pracujący jako wolontariusze rodzice. Kontrolowaniu rejestru przeciwny jest również sekretarz generalny Szwedzkiego Związku Sportowego Erik Strand, który obawia się niekorzystnego dla stowarzyszeń sportowych rezonansu medialnego, szczególnie przekonania, że „problem pedofilii jest niesłychanie poważny właśnie w stowarzyszeniach sportowych”, co jego zdaniem nie jest prawdą.