Sztuka nosi tytuł „Werona wychodzi na spotkanie odmienności" i jest bardzo swobodną reinterpretacją szekspirowskiej tragedii. Rzecz dzieje się w gejowskim barze „Kolory tęczy". Romeo zakochuje się w barmance Julii, za co spotyka go ostracyzm ze strony przyjaciół i kolegów gejów. W końcu się okazuje, że Julia też jest mężczyzną.
Dramat wystawiono w teatrze Comploy w Weronie z inicjatywy organizacji non-profit GASP, zajmującej się walką z AIDS przy wsparciu włoskiego stowarzyszenia homoseksualistów Arcigay. Szef GASP, a równocześnie odtwórca roli Romea Mauro Bedin tłumaczy, że sztuka uczula na problem dyskryminacji gejów, który we włoskich szkołach jest jedną z podstawowych przyczyn depresji i samobójstw.
Reżyser Gaetano Miglioranzi wyjaśnia, że chodzi o „wsparcie prawa do miłości przysługującego każdemu". Przypomina, że Romeo i Julia w klasycznej wersji też padli ofiarą społecznych przesądów. Premierę obejrzało 400 osób, natomiast przed teatrem zebrało się kilkudziesięciu demonstrantów w koszulkach z napisem „Romeo i Julia to my. Sodoma i Gomora to wy". Odmawiano modlitwę różańcową.
Wokół spektaklu od kilku miesięcy trwały polemiki. Minister do spraw rodziny senator Carlo Giovinardi protestował przeciw objęciu patronatu nad sztuką przez władze miejskie i dofinansowaniu z kasy regionu, bo uznał, że chodzi o promowanie kultury i ideologii godzących w pojęcie rodziny, według włoskiej konstytucji opartej na związku kobiety z mężczyzną.
Pomysłodawcy argumentowali, że chodziło im jedynie o uczulenie na niebezpieczeństwo homofobii, a nie o kampanię na rzecz zakazanych we Włoszech gejowskich małżeństw czy adoptowania dzieci przez pary homoseksualne. Ich zdaniem polemiki wokół sztuki i protesty przed teatrem dobitnie wskazują, ile jeszcze na polu walki z homofobią zostało do zrobienia.